______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________
 
    Piatek, 15.10.1993        ISSN 1067-4020             nr 88
_______________________________________________________________________
 
W numerze:
 
       Kostek Malczyk - Jak doprawic wasik Kwasniewskiemu?
          Janusz Mika - Oskarzenia i Kalumnie - felieton powyborczy
     Robert Terentiew - Tak zwana prawica
       Jacek Zakowski - Tylko spokojnie
    Jolanta Zarembina - Zgubil mnie romantyzm - sylwetka aktora
                           Jana Nowickiego
Aleksander J. Matejko - List do redakcji
 
_______________________________________________________________________
 
[Od red. Dzisiaj komentujemy wyniki wyborow w Polsce bezposrednio
 i posrednio we wszystkich naszych materialach. Zgodnie z naszym
 tytulem sa to spojrzenia z roznych perspektyw na przyczyny, wyniki i
 konsekwencje udzialu w demokratycznie przeprowadzonym akcie zycia
 spolecznego w Kraju. Podobnie jak twierdzi Jan Nowicki - cytat z
 materialu przedstawiajacego sylwetke tego aktora - ze `W aktorach
 podoba mu sie niejednoznacznosc, interesuja go ci, ktorych do konca
 nie mozna rozszyfrowac' - mozemy zaryzykowac stwierdzenie, ze odbylo
 sie w Polsce jakies demokratyczne misterium o nieprzewidzianych
 konsekwencjach i wplywach. `Pozywiom, uwidim' - to tez cytat z kilku
 naszych materialow. M. B-cz]
_______________________________________________________________________
 
Kostek Malczyk 
 
 
                 JAK DOPRAWIC WASIK KWASNIEWSKIEMU?
                 ==================================

(Male wyjasnienie redakcyjne: jest to spisana wymiana listow w
trojkacie Kanada - USA - Polska, wszystko oczywiscie o wyborach)
 
 
Warszawa, 20.09.
 
(...)  Pierwszy dowcip polityczny jaki uslyszelismy po wyborach: Za
odjezdzajacym ostatnim pociagiem z radzieckimi zolnierzami macha
Kwasniewski, wolajac `Poka!' ("Donosy").
 
 
 
Victoria, 25.09.
 
Co slychac? Jak rodzina? Mam nadzieje, ze wyniki wyborow w RP nie
spowodowaly szoku jakiegos. A czy masz moze cos na ten temat innego niz
"Donosy" czy "Gazeta" Leskiego? Ze komuchy wygraly, to jedno. Ale zeby
zaraz dawac tak brzydkie rozkazy Generalowi Ruckojemu, to juz naprawde
nieladnie. Przeciez nie musimy tego Dzierzynskiego bez konca nasladowac
i znowu robic rewolucje w Imperium! Cale szczescie, ze Jelcyn nie dal
sie wystraszyc, jak dotad, choc pomocy podobno u samego Metropolity
Aleksieja bedzie musial szukac. A moze rozpad Imperium bis, bez
rewolucji?

`Obys zyl w ciekawych czasach'. Zawsze myslalem, ze to nie tyle madrosc
zydowska, czy tylko czyjes wymadrzanie sie, co przeklenstwo na narod nad
Wisla rzucone. Dzisiaj sie okazuje, ze nie tylko my jestesmy narodem
wybranym, choc w dalszym ciagu niezupelnie wiadomo do czego.
 
Pazdrawliaju. Poka (to za Kwasniewskim, choc nikomu nie macham na
odjezdne).
 
 
 
Atlanta, 26.09.
 
(...) Wynik wyborow mnie nie zaskoczyl, chociaz zeby tak katolicki narod
nie wybral do Sejmu ani jednego Prawdziwego Katolika - no, no...
 
Pisano mi juz ze dwa-trzy lata temu, ze spoleczenstwo programu
Balcerowicza itp. nie zaakceptuje, bo wymaga wyrzeczen, a na to za malo
jest zrozumienia, cierpliwosci itd. Jesli sobie przypominasz, w
ktorychs "Spojrzeniach" byl artykul o dojsciu Hitlera do wladzy, gdzie
padlo zdanie, ze niewazne jest jaka jest rzeczywistosc, wazne jest jak
sobie te rzeczywistosc wyobrazamy. Wiekszosc wyborcow jak widac uwaza,
ze im sie pod "Solidarnoscia" w ogolnym znaczeniu pogorszylo i taki mamy
wynik (...)
 
 
 
Victoria, 27.09.
 
(...) Wroce raz jeszcze do wyborow. W owym stwierdzeniu o wyobrazaniu
rzeczywistosci zawsze interesowala mnie jego obosiecznosc: patrzac na
te rzeczywistosc wyborcy, czyli rzadzeni, wyobrazaja sobie jedno,
rzadzacy (kiedys: rzadcy dusz) drugie. I problem polega na tym, ze ci
drudzy sluchajac IMF-owskich pochwal Polski-Tygrysa Europy, nie tylko
wyobrazaja sobie szynke, widzac kaszanke na stole robotnika. (O stolach
emerytow ze starego portfela juz nie wspomne.) Oni jeszcze probuja o tym
przekonywac wszystkich, w kampaniach wyborczych i gdzie indziej.
Oczywiscie w miedzyczasie do glebi wkurzajac owych wszystkich, przeciez
juz zmierzajacych do punktow wyborczych.
 
Grzech `mylnego wyobrazania' rzeczywistosci przez tych pierwszych jest
jeszcze bardziej paradoksalny, choc chyba latwiejszy do zrozumienia.
Ludzie zyjacy ponizej minimum socjalnego dzisiejsza kaszanke widza jako
ohydna kiche i odbywa sie to bez zbytniej pomocy sily wyobrazni.
Natomiast wczorajsza kielbasa zwyczajna za 44 zl moze sie im wydac, pod
wplywem chociazby nostalgii, kawiorem. To jednak wielkim grzechem chyba
nie jest. Ostatecznie nam wszystkim wolno, ba, wrecz trzeba widziec, ze
wzgledow patriotycznych, w miedzywojennej biedzie polskiej kraj mlekiem
i miodem plynacy. I dlatego zapewne do jego wzorow tak zesmy ochoczo
powrocili.
 
Paradoksalnosc zas tego sposobu rozumowania wylazla w wyborach:
zaglosujmy na ten zeszloroczny snieg i od razu bedzie lepiej. Tu jednak
doszlismy do podstawowej zasady dzialania systemow demokratycznych,
polegajacej na naturalnej potrzebie zmian rzadow. Nawet nowych na stare,
byleby zmiana. Potrzeba ta wynika chocby z tej prostej przyczyny, ze
kazda wladza deprawuje i na to innego niz wybory lekarstwa jak dotad nie
wynaleziono.
 
Czyli - Ameryka jeszcze raz odkryta, i to znowu w wyniku totalnego
nieporozumienia!
 
Na tym poprzestane.
 
 
 
Atlanta, 29.09.
 
Hejze-hej,
 
To, o czym pisales odnosnie rzadzacych, to chyba alienacja wladzy.
Zdarza sie pod kazda szerokoscia geograficzna i w kazdym ustroju, tylko
ze w niektorych duzo predzej i silniej niz w innych.
 
Natomiast te tesknoty za przeszloscia, ktora sie w tym celu idealizuje,
to juz nie wiem, czy takie uniwersalne. Moze to tak, jak z ta anegdota z
radiem Erewan: `Dorogoje Radio E., kogda budiet luczsze?' Odp: `Uze
bylo'.
 
Nieustajace pozdrowienia.
 
 
 
Victoria, 5.10.
 
Myslalem, ze pisalem o tym, czego dotyczyl wspomniany przez Ciebie
fragment ze "Spojrzen" nr 84, piora Remigioniego, na bazie ksiazki
Bullocka. Dla przypomnienia, oto on:
 
`(...) Osobie wspolczesnej Hitlerowi jego osiagniecia jawily sie jako
prawdziwe i wielkie. Bardzo waznym czynnikiem psychologicznym byla przy
tym recesja pierwszych lat 30-tych - wyjatkowo jak na Europe ostra.
Skoro dolek byl tak gleboki, to wychodzenie z niego wygladalo na wiekszy
sukces, niz nim naprawde bylo. Innymi slowy, niezbyt jest istotne, jaka
jest naprawde sytuacja ekonomiczna, wazne jest, jak jest odczuwana przez
wiekszosc spoleczenstwa. Jest to rowniez pewna nauka na przyszlosc,
wydaje sie twierdzic Bullock.'
 
Tyle Remigioni. Niezupelnie wiec, jak sie okazuje, o `wyobrazanie'
rzeczywistosci mu chodzilo, raczej o jej odczuwanie, a to chyba
niezupelnie to samo. Obaj wiec zesmy troche sie zagalopowali,
przypisujac zbyt gornolotna tresc spostrzezeniu Bullocka, a moze tylko
Remigioniego.
 
Dla mnie jednak wazniejsze w tym wszystkim jest to, ze ja tez
niezupelnie chyba do niewinnej alienacji wladzy pilem, jak zes raczyl
odebrac moje dywagacje ostatnie. Rowniez, jak sie wydaje, nie calkiem
kula w plot trafialem. Bo oto co pisze Tadeusz Kucharski z Warszawy w
magazynie "TIME" z 4.10.br.:
 
`(...) Augustynowicz and millions like her saw their basic needs
ignored by the Democratic Union, the grouping of the post-Solidarity
elite that has participated in three of the four governments in
Poland's short but turbulent postcommunist history (...).'
 
Ignorowania `podstawowych potrzeb' spoleczenstwa przez post-
Solidarnosciowa elite Kucharski wcale nie nazywa eufemistyczna
`alienacja wladzy'. Jego stwierdzenie, w innym miejscu, `squaring
popular expectations with the structures of the IMF will be no easy
task' chyba nie o jakiejs niewinnej alienacji wladzy traktuje. Ja tego
tez czynic nie chce, bo Sachs, Balcerowicz i caly IMF zdrowo by mi sie z
tego usmiali. Jesli mamy tu do czynienia z jakas alienacja, to chyba
tylko z ta u piszacych `w tym temacie'. Bagatelizowanie, choc grubo
post mortem, roli jaka odegrala poprawa sytuacji ekonomicznej Niemcow w
umocnieniu wladzy Hitlera po 33-m roku, dosyc metnie rysuje owa `pewna
nauke na przyszlosc', o ktorej to niby `zdaje sie twierdzic Bullock'.
 
Bo owczesne wychodzenie z dolka bylo nie mniej pozytywnie odczuwane
przez Niemcow niz dzisiejsze pogorszenie sytuacji ekonomicznej jest
negatywnie odczuwane przez znaczna czesc spoleczenstwa polskiego.
Czyzby zatem chodzilo o to, ze ta odwrocona analogia ma dac nam `nauke
na przyszlosc' taka, bysmy zaczeli juz wypatrywac jaki wasik zapuszczac
bedzie i na ktora strone zacznie sie czesac Kwasniewski?
 
No ale dosc juz tych bredni. Masz jeszcze cos a propos z Radia Erewan?
 
 
 
Victoria, 30.09.
 
(...) K. skarzy sie, ze jemu tez nie odpowiadasz. A to mnie martwi, bo
nie wiem co jest grane. Czy aby mizerny sukces BBWR-u (Bolek Bedzie
Wami Rzadzil) i wspaniale zwyciestwo UBwr-u (a to tylko: Urban Bedzie
wami rzadzil) tak pokielbasily wszystko, ze nie mozemy Ciebie dosiegnac
elektronicznie?. A czy aby zyjecie? Nie bede juz pytal kto z kim, bo w
dzisiejszych czasach to nawet Anastazja P. pewnie zamilknie na ten
temat, majac az tylu intymnych znajomych w koalicji, ktorej w zloby
dano.
 
 
 
Warszawa, 30.09.
 
Dorogoj Towariszcz,
 
Uprzejmie donosze, ze mozecie juz wracac do kraju i teraz nic juz Wam
nie grozi za emigracje bez pozwolenia wladz. Zwycieski oboz kompletuje
koalicje i szuka mninistrow do nowego rzadu, wiec pewnie chetnie by Was
posadzil na jakims wysokim stolku. Dajcie, tow. X, znac czy i jaka mam
Wam zaklepac posade? A propos, czy Wy tez tam glosowaliscie i (optional)
na kogo? Z ostatnich wyborow najbardziej cieszy mnie fakt, ze w d...
dostali `czarni' i wszyscy prawdziwi `Patrioci - Zbawcy Ojczyzny'.
Jednak narod wie swoje i potrafi wykosic do gruntu wszystkich oszolomow.
 
Najciekawsze jeszcze przed nami. Kto z kim i przeciw komu? Sytuacja jest
tak zagmatwana, ze i po wodce tego nie razbieriosz. Pozywiom - uwidim.
Priwiet.
 
 
 
Victoria, 1.10.
 
Wam takze priwiet!
 
Nie bede Kolegi przezywal nieladnie, bo nad Wisla niedawno jeszcze po
sadach ponoc ciagano za wyzwiska typu `towariszcz' czy inne bezecne
wulgarnosci polityczne. Gratuluje tylko owej madrosci narodu, co to
oszolomow nie tylko produkuje, ale i wykasza.
 
Glosowanie odbywalo sie w Vancouver w konsulacie. Sposrod Polonii
wielotysiecznej BC, Alberty, Yukonu oraz zalog floty rybackiej na
Pacyfiku zaglosowaly az 294 osoby, z czego 107 na UD, 30 na KdR (tzw.
Olszewicy, zdaje sie), na SLD 26, a KPN i BBWR po rownych 20.
Pozostalej drobnicy nie ma co wymieniac. Ja zem nie glosowal, bo za
czasow wojennych Wojciecha I-go zabrano mi, nie powiem ze bez mojej
zgody, obywatelstwo. Chyba poczne starania o papiery kombatanckie, a
moze tylko o wariackie, majac na uwadze wynik wyborow. Oraz o
odszkodowanie za cierpienia moralne.

To ostatnie powinno teraz przyslugiwac kazdemu emigrantowi i to od
kazdej rzadzacej ekipy w Kraju. No bo jakze tak: nad Wisla tyle
uciechy, a my, wygnancy, skazani sa tu na tluczenie dularow. A za
jednego dulara kupuje sie juz i tu i tam jedno i to samo: piwo. I to po
to skazano nas na te emigracje?
 
Gdybym zas mogl glosowac, to glos swoj pewnikiem bym zlozyl w ofierze
hrabini Anastazji P. Ta dama bowiem od poczatku wiedziala na kogo
stawiac! No ale ona miala wiadomosci, i to z pierwszej, ze to tak
zgrabnie ujme, reki, komu, gdzie oraz co i z jakim skutkiem postawic...
 
Jesli o stolki w RP chodzi, to dawaj znac co jest do sprywatyzowania czy
do innego zagarniecia i bedziem jechac na wschod. A moze by poczekac az
Lwow bedzie juz nasz, albo Wilno? Kolonizatorem marzy mi sie byc, ot
co. Czasy chyba znowu moga niedlugo sprzyjac po temu, choc czolgi
ostrzeliwujace Bialy Dom w Moskwie to nie pancernik Aurora strzelajacy
do Palacu Zimowego w Piotrogradzie.
 
Do Rygi jednak wolalbym nie jechac (...)
 
                                Z poczty elektronicznej wyboru dokonal
 
                                                       Kostek Malczyk
_______________________________________________________________________
 
Janusz Mika 
 
 
  
                        OSKARZENIA I KALUMNIE
                        =====================
 
                                                pazdziernik 1993
 

Wyniki ostatnich wyborow w Polsce wywolaly szok wsrod wszystkich
Polakow, ktorym drogie sa WC i WP, tzn. wartosci chrzescijanskie i
wartosci patriotyczne. Ogromna czesc polskiego elektoratu, idac zapewne
za podszeptem zlego ducha, dopuscila do wladzy bylych komunistow,
kryptokomunistow, postkomunistow, bylych kolaborantow komunistycznych i
innych zaprzancow.
 
Przyjaciel moj i ja mamy szczegolna pretensje do nieodpowiedzialnych
wyborcow w Polsce. Jeszcze niedawno pisalismy, ze rola emigracji jako
nosicielki WC i WP, skonczyla sie wraz z odrodzeniem sie demokratycznej
Polski, a tu nagle okazuje sie, ze organizacje polonijne znow beda
pewnie musialy podporzadkowac cala swa dzialalnosc dwom tylko haslom:
Bog i Ojczyzna.
 
Nasz czlowiek w Londynie donosi, ze tamtejsi dzialacze emigracyjni
potraktowali bardzo powaznie ostatnie wydarzenia polityczne w Polsce.
Panuje powszechna opinia, ze jest jeszcze za wczesnie na reaktywowanie
rzadu polskiego na emigracji, postanowiono jednak juz teraz przystapic
do tworzenia gabinetu cieni. Tym razem dzialacze polonijni chca zerwac
z tradycja obsadzania najwyzszych stanowisk staruszkami. Misje
utworzenia gabinetu cieni powierzono 72-letniemu panu A.B. Nazwisko
kandydata na przyszlego premiera rzadu emigracyjnego trzymane jest w
najscislejszej tajemnicy. Naszemu korespondentowi udalo sie jedynie
ustalic inicjaly, choc i tych nie jest zbyt pewien. Ze stanowiskiem
prezydenta sa powazne klopoty. Wielu dzialaczy wyrzuca sobie
przedwczesne przekazanie insygniow wladzy prezydenckiej obecnemu
lokatorowi Belwederu. Sa projekty powolania Naczelnego Wodza, ktory
moglby zastapic prezydenta w nowej strukturze wladzy.
 
Rowniez Kosciol Katolicki w Polsce jest bardzo powaznie zaniepokojony
nie tylko zwyciestwem lewicy, ale przede wszystkim tym, ze zaden z
parlamentarzystow z ZChN, tak zasluzonych w dziele umacniania wladzy
kosciola w Polsce, nie znalazl sie w nowym parlamencie. Jeszcze w
poczatkach sierpnia biskupi pisali w oredziu do wiernych: `Chociaz
wyzwoleni jestesmy z niewoli urzedowego ateizmu, wielu naszych rodakow
zyje, jakby Boga nie bylo. Zatruwa nas zakamuflowany ateizm, laicyzm i
zorganizowany materializm praktyczny'.
 
Wtedy byl to jeszcze zakamuflowany ateizm, teraz wrog ruszyl do ataku z
otwarta przylbica. Mowi sie w kolach zblizonych do kol dobrze
poinformowanych, ze plany budowanych obecnie setek kosciolow sa
pospiesznie zmieniane. Powieksza sie pomieszczenia piwniczne, gdzie
mialy byc przechowywane zapasy wina mszalnego. Nie wiadomo, czy za pare
lat nie trzeba ich bedzie przeksztalcac w katakumby, w ktorych wzorem
pierwszych chrzescijan odbywac sie beda tajne zebrania wiernych.
 
Jeden z naszych znajomych, czlowiek trzezwy i obdarzony zdrowym
rozsadkiem, nie zgadza sie z katastroficzna wizja sytuacji politycznej w
Polsce. Uwaza on, ze ludzie nie glosowali za komunistami, ale przeciw
tym, ktorzy byli u wladzy w Polsce w ostatnich latach. Spoleczenstwu
polskiemu znudzili sie serdecznie poslowie, ktorzy upijaja sie
systematycznie w hotelu sejmowym w towarzystwie osob podejrzanej
konduity, poczem wsiadaja w samochody i, zlapani przez policje drogowa,
zaslaniaja sie immunitetem poselskim, albo tez innym razem daja sobie
zlamac nos podczas pijackiej bojki w knajpie. Nasz znajomy sadzi, ze
obecna ekipa ma charakter przejsciowy i za pare lat zostanie zastapiona
przez prawdziwych politykow lewicy, centrum i prawicy.
 
Pozyjemy, zobaczymy.
 
                                                  JAM
________________________________________________________________________
 
["Tygodnik Solidarnosc", 1.10.1993]
 
Robert Terentiew
 
 
                        TAK ZWANA PRAWICA
                        =================
 
                      (Dziwny jest ten kraj)
 
Jeszcze nie ucichly lamenty po 19 wrzesnia, a juz znalezli sie ochotnicy
gotowi na swoj sposob tlumaczyc nam przyczyny wyborczej kleski prawicy.
Glowna wedlug nich przyczyna owej kleski jest, iz polska prawica bardzo
jest agresywna werbalnie, a wiec nieelegancka, a ponadto klotliwa i sama
na swoj los zapracowala. I oto po raz kolejny probuje sie nam tlumaczyc,
czym jest ta polska prawica, ktorej nie ma.
 
Obraz klotliwej i agresywnej prawicy rzeczywiscie mial sie prawo
utrwalic w swiadomosci wyborcow przez ostatnie lata, gdyz ciezko nad
jego stworzeniem pracowala i "Gazeta Wyborcza", i gazety
postkomunistyczne, o telewizji nie wspominajac. Niczego wiec nowego sie
nie dowiadujemy.
 
Katalog grzechow antykomunistycznych srodowisk politycznych, celowo
blednie okreslanych mianem prawicy, jest dlugi i roznorodny, nie poddaje
sie jednak az tak latwym tlumaczeniom. Problem ponadto nie w tym, ze
przegrala tzw. prawica, lecz w tym, ze wygrali komunisci. Otrzymali tym
samym nie tylko mandat na dzisiaj, ale i rozgrzeszenie za cale
czterdziestolecie Peerelu. I z tym naprawde trudno sie pogodzic. A i
konsekwencje takiego stanu rzeczy sa o wiele bardziej dokuczliwe, niz
ewentualne cztery lata postkomunistycznych rzadow.
 
Tymczasem spoleczenstwo po raz kolejny zostalo oszukane, a skutki
wkrotce odczuje jeszcze bolesniej, niz wszystkich poprzednich oszustw.
Bo przeciez to nie prawica sprawowala rzady przez ostatnie cztery lata,
to nie Jaroslaw Kaczynski jest autorem szokowej terapii ekonomicznej,
lecz pan Balcerowicz nie majacy z owa prawica nic wspolnego. Kaczynski,
o ile mnie pamiec nie myli, juz w czasie rzadow Mazowieckiego (ktory tez
chyba prawicowym politykiem nie byl i nie jest) nawolywal do korekty
dzialan Balcerowicza i owczesnej ekipy, a uslyszal, ze nie ma ani dla
planu, ani dla ekipy alternatywy. Slynna gruba kreska Mazowieckiego
sprawila, ze w administracji na szczeblach decyzyjnych pozostawiono
dawnych komunistow, uzupelniono zas kadry z nowego rozdania
Mazowieckiego ludzmi dzisiejszej Unii Demokratycznej, a za Bieleckiego
dokooptowano do towarzystwa jeszcze liberalow. Oglupione propaganda
spoleczenstwo ten przedziwny sojusz postkomunistow, unionistow i
liberalow odbieralo jako rzady Solidarnosci. W czasie kampanii
wyciagnelo jeden wniosek - za Peerelu bylo dobrze - za Solidarnosci jest
zle. I nikt nawet nie zauwazyl, ze w czasie owej kampanii liberalowie i
komunisci zarzucali sobie nawzajem kradziez programu ekonomicznego. To
jest miara pomieszania pojec i zamieszania w glowie wyborcow.
 
Prawice zas stworzono na uzytek propagandy lewicy. Dwa lata temu Adam
Michnik stwierdzil publicznie, ze nie jest juz grozna komuna - grozna
jest prawica. Wedlug Michnikowego srodowiska - ksenofobiczna, ciemna,
polaczkowata, nieobliczalna i zasciankowa. Z taka papierowa prawica
latwo bylo walczyc. Walczono skutecznie; rzad Olszewskiego okreslany
jako prawicowy, a w rzeczywistosci tylko antykomunistyczny, byl pod
ciezkim atakiem lewicowej prasy od pierwszego dnia do ostatniego. A
Olszewski jest takim prawicowcem jak ja zetempowcem.
 
Bledem antykomunistycznych politykow bylo to, ze dali sobie narzucic
jezyk sporu ideologicznego, dali sie wpisac w prosta dychotomie: lewica
- obroncy ludu, prawica - wolny rynek i bezrobocie. Tego uczono Polakow
juz w Peerelu.
 
Dzis rachunek za polityke tzw. lewicy placi tzw. prawica. Ale jutro za
te polityke zaplaci caly narod.
                                            ________________________________________________________________________
 
["Gazeta Wyborcza", 21.09.1993, skroty red. "Spojrzen" niezaznaczone]

 
Jacek Zakowski
 
 
                             TYLKO SPOKOJNIE
                             ===============
 
Przez kilka tygodni bylismy adresatami najwiekszej od wprowadzenia stanu
wojennego kampanii strachu. Widac szefowie partyjnych sztabow wyborczych
uznali, ze skoro w obietnice (kampania pozytywna) nikt nie wierzy, a
zwykle zohydzanie przeciwnikow (kampania negatywna) dziala przeciwnie,
niz by sie chcialo - sukces uzyska ten, kto zdola elektorat najbardziej
przerazic.
 
Dzieki Bogu, mamy to juz za soba. Dzis Jacek Kuron nie bedzie juz mowil
o swojej radosci na mysl o zmasowanym ataku oszalalej centronerwicy.
Andrzej Lepper nie odmaluje turpistycznego obrazu sepow swiatowej
finansjery szarpiacych obolale ojczyzny lono, Aleksander Kwasniewski
zapewne daruje sobie prezentacje emeryckich szkieletow na ulicach miast,
Leszek Moczulski zapomni o swoich groznych i tajemniczych a niezawodnych
sposobach na postkomune, Jan Krzysztof Bielecki nie bedzie juz
utrzymywal, ze Sejm bez liberalow to gospodarczy koniec swiata, a
Andrzej Glapinski nie da slowa honoru, ze tylko rzad PC moze nas
uchronic przed rozkradzeniem III Rzeczypospolitej. Strachy sie
skonczyly. Zaczely sie schody.
 
Kampania wyborcza to w demokratycznycm swiecie ten szczegolny czas,
kiedy nawet najrozsadniejsi politycy mowia glupstwa, a wyborcy probuja
sobie przypomniec, jak ci dzentelmeni sie zachowuja, kiedy sa zdrowi.
 
Tam, gdzie demokracja zdazyla okrzepnac, gdzie istnieja silne spoleczne
elity, gdzie funkcjonuje kompetentna, niezalezna prasa i gdzie sito
establishmentu utrzymuje szalenstwo poza strefa politycznych wplywow,
goraczka przebiega stosunkow lagodnie. Kto ulegnie jej ponad powszechnie
uznana miare, kto opowiada skonczone cuda-niewidy, tego immunologiczny
system spolecznego consensusu wyrzuca za burte zycia publicznego.
 
W czerwcu 1989 roku Polska nie miala jeszcze dosc kompetentnych i
niezaleznych mediow ani wystarczajaco silnego politycznego
establishmentu. Nasz spoleczny uklad immunologiczny przez dlugi czas
dzialal wiec niesprawnie, czego najostrzejszym przykladem byla
piorunujaca kariera Stana Tyminskiego. Mniej spektakularnych - lecz
rownie groznych - przykladow mozna wymienic wiele. Chocby, na szczescie
przejsciowe, opetanie spolecznej wyobrazni przez dwoch braci Kaczynskich
oraz trzech Janow: Olszewskiego, Parysa i Lopuszanskiego.
 
Polacy ucza sie jednak znacznie szybciej niz mozna sie bylo spodziewac i
cztery lata po czerwcu juz dosc skutecznie potrafia eliminowac
ugrupowania niosace wiecej zagrozen niz szans. Czy jednak porzucajac
poprzednie sympatie nie odeszli od nich zbyt daleko?
 
Dwa lata temu przezylismy gwaltowny przyplyw prawicowych nastrojow i
radykalnych wyborczych decyzji. Dzis polityczny srodek ciezkosci
przesunal sie na lewa strone osi, co nie musi wywolac katastrofy, jezeli
- podobnie jak zwykle bywa i jak w koncu stalo sie po poprzednich
wyborach - po wylonieniu nowego parlamentu sinusoida zawroci w strone
centrum, a nastroje swiezo wybranych parlamentarzystow zaczna ewoluowac
ku pragmatyzmowi.
 
Zeby jednak ten zwrot byl mozliwy, swiat polityki musi oderwac sie od
emocji i iluzji, ktorymi zyl przez miesiace poprzedzajace wybory. Musi
porzucic mrzonki o milionach, trylionach i dramatycznych przelomach,
ktore w demokratycznym panstwie sa praktycznie niemozliwe i straszliwie
niebezpieczne.
 
W Sejmie I kadencji ta metamorfoza zajela blisko rok. Wielka czesc
politykow obozu zwycieskiego nie umiala bowiem oderwac sie od lekow i
mrzonek, na ktorych oparli swa kampanie wyborcza i w ktore w koncu
uwierzyli. Potwierdzona sukcesem wyborczym retoryka antykomunistycznej
obsesji przeistoczyla sie w rzeczywista obsesje agentury, nomenklatury,
"Magdalenki". Retoryka zagrozenia owocowala realna grozba katastrofy
panstwa. Dopiero wstrzas czerwcowego krysysu teczkowego zmienil tory
politycznego myslenia, a mechanizm powszechnej walki zastapil
mechanizmem pragmatycznej wspolpracy.
 
Opamietanie i przelom przyszlo jednak zbyt pozno, by prawica mogla
uniknac tej ceny, ktora zaplacila w nastepnych wyborach. Zbyt pozno
takze, bysmy pewnej ceny nie musieli zaplacic wszyscy.
 
Polityczna ewolucja ZChN-u, ktory przez ostatnie dwa lata, uczestniczac
w rzadzeniu, ewoluowal od fundamentalizmu do wzglednie pragmatycznej i
liberalnej, otwartej na modernizacje formuly chrzescijansko-
demokratycznej - pokazuje, jak duze moga byc adaptacyjne zdolnosci takze
ideologicznych i rewindykacyjnych stronnictw politycznych, kiedy spada
na nie ciezar odpowiedzialnosci za panstwo. `Moga', ale przeciez nie
`musza', bo sa tez (chocby rzad Olszewskiego) przyklady trwania przy
idealistycznych szalenstwach wyborczych utopii.
 
Krotka historia nowoczesnej demokracji nie zna bodaj zadnego
ugrupowania, ktore uczestniczac we wladzy zdolalo do konca zrealizowac
swoj program wyborczy. Za mniejsza lub wieksza cene wszyscy musieli
wczesniej lub pozniej uznac przewage swiata realnego nad wlasnymi lekami
i marzeniami.
 
Im wczesniej do tego dochodzili, tym mniejsza placili cene. Polska ma
tym polu doswiadczenie zupelnie wyjatkowe. Pare lat temu to wlasnie
teoretycznie niemozliwy parlamentarny sojusz antysystemowej
"Solidarnosci" z nomenklatura ZSL i SD przyczynil sie przeciez do
przelamania komunistycznego monopolu wladzy. Przed z gora rokiem to
wlasnie pozornie absurdalny alians umiarkowanej Unii z
fundamentalistycznym wowczas ZChN-em i doktrynalnie liberalnym KLD dal
Polsce w miare spokojny rok reform i pozwolil przelamac recesje.
 
Nic nie jest wiec jeszcze przesadzone, a juz na pewno zaden
przerazajacy wariant wydarzen nie zostal zdeterminowany wynikiem
wyborow. To od spokoju i racjonalnego myslenia politykow zalezy teraz,
czy nowy parlamentarny puzzle da sie ulozyc z pozytkiem dla kraju.
 
________________________________________________________________________
 
[Rzeczpospolita, 5-11.06.1993 - podal Zbyszek Pasek]
 
Jolanta Zarembina
 
 
                         ZGUBIL MNIE ROMANTYZM
                         =====================
 
- Ubostwiam aktorow i nienawidze ich jak psow. To zawod niezwykly. Wole
grac rzeczy piekne i bulwersujace, zeby ludzie protestowali i rzucali we
mnie pomidorami. Co to za aktor, co sie zgadza ze samym soba? Gralem u
Andrzeja Wajdy Rogozyna i podczas spektaklu w rozpaczy plulem na ikone.
Ten akt mnie samego przerazil, ale wykonuje przeciez swoj zawod. Na
premiere nie zapraszam zadnej rodziny ani ludzi z kwiatami. Lubie jak
mnie nie lubia, wtedy chce mi sie pokazac, ze nie maja racji. Kiedy mnie
kochaja, chce mi sie spac.
 
Jan Nowicki najlepiej czuje sie w atmosferze negacji.
 
- Aktor jako czlowiek moze miec swoje idee, ale przenoszenie ich na
grunt zawodowy jest nieznosne. Poglady zmienia sie w zaleznosci od roli.
Miec jeden poglad oznacza przestac byc aktorem. Spotykam sie z
rezyserami o roznych swiatopogladach i nie powiem im, ze czegos nie
zagram, bo mi moja ideologia nie pozwala. Oczywiscie, ze zagram.
 
Przynaje jednak, ze nie wzialby roli w filmie popierajacym apartheid
albo dyskryminujacym gejow.
 
- Ale bylbym niezadowolony, ze nie wzialem. Opowiadanie sie po slusznej
stronie nie daje mi satysfakcji. W stanie wojennym bojkotowalem
telewizje i wszystko, co sie dalo, i oczywiscie bylem przeciwny
bojkotowi uwazajac go za kompletna glupote. Cale zycie zachowywalem sie
swietnie. Jestem czysty jak lza i brzydzi mnie to.
 
- Jest pelna, fascynujaca postacia - mowi o Janie Nowickim Beata
Tyszkiewicz. - Mysle, ze jego kariera jest silnie oparta na odbiorze
przez publicznosc kobieca. Cenie jego wielki talent teatralny, ale i
literacki. Ma analityczny umysl. To, co ma do powiedzenia i forma sa
bardzo ciekawe. Moglby byc interesujacym pisarzem. W tym jest jego
przyszlosc.
 
Kilka lat pisal felietony w "Scenie" i "Goncu teatralnym", przymierzal
sie do ksiazki.
 
- Zrezygnowalem nie z braku talentu. Moglem wydac ksiazczyne, ale
uwazalem, ze na nia nie zasluguje. Niestety jestem cwiercinteligentem i
trudno mi wymyslec cos oryginalnego. To w ogole bzdura, ze aktorzy
zaczeli pisac. Olbrychskiemu juz nie wystarcza, ze pisze o tym, co
zrobil, on chwali sie tym, czego nie zrobil, opowiada o rolach, ktore
moglby zagrac. Co takiego aktor moze miec do powiedzenia? Dobry aktor
musi byc czlowiekiem wystarczajaco prymitywnym, musi byc w sposob
niezwykly glupi. Istota jego talentu polega na uleganiu genialnosci
slowa. Wnoszac swoja intelektualna bylejakosc, ale i pewnego typu
wrazliwosc, fenomenalnie umie zagrac wszystkie niuanse madrosci tekstu.
Ale ich do konca nie rozumie. Zadziwiajace, ze czesto tak prymitywni
ludzie graja tak niezwykle postaci. Aktorzy zyja z zapozyczen, prawdy
przez nich mowione sa watpliwe. Nauczyli sie ich po drodze, skorygowali
wsrod sluchaczy, ktorzy odsiali z tego glupote. To, co ja mowie, to
wypadkowa moich rol, wartosc pozorna. Zreszta zawsze klamie - mowi
kreujac sie na zblazowanego starucha, cynicznego, chlodnego i
bezczelnego. Klamstwa nie znosi tylko w sztuce.
 
- Teatr byl zyciem, nie moglem oklamywac swojego urojonego, ale
prawdziwego zycia. Kiedy Andrzej Wajda wyrezyserowal zlego "Hamleta",
powiedzialem mu, ze to "Hamlet" szmirowaty. Kiedy stwierdzilem, ze
miesiac to za malo na przygotowanie "Zemsty", nie zagralem u niego
Papkina. A ja to mowilem z milosci.
 
W teatrze wykreowal wielkie postacie Dostojewskiego: Stawrogina z
"Biesow", Swidrygajlowa ze "Zbrodni i kary", Rogozyna z "Idioty".
Dostojewski pozwala mu stwarzac bohaterow przekraczajacyh ludzki wymiar.
 
- Zadziwia mnie i przeraza najprostsza definicja zla; ze zly czlowiek
jest zly, a dobry jest dobry. To nieprawda. Zlo to w gruncie rzeczy
dobro, ktoremu sie nie powiodlo. Tak widzi je Dostojewski. Demonizm
Stawrogina nie jest wpisany w postac, tylko w ludzkie oceny tej postaci.
 
Jan Nowicki nakrecil ponad sto filmow, czesto wedrujac po hotelach. W
warszawskim hotelu MDM inaczej o nim nie mowia jak tylko `nasz Jasiu'.
 
- Kazdy jeden tu z recepcji zna Jasia - twierdzi portier Czeslaw. -
Bardzo byl mily chlopak. Mowil nieraz `Czesiu, przynies gorzalke' i sie
coskolwiek przynioslo.
 
- Pamietam jak Jasiu do nas przyjezdzal, mlodziutki, sliczny chlopczyk -
wspomina pani Magda, pracujaca w hotelu od 1958 r. - Chory byl, jak mial
garnitur wlozyc. Chodzil z takim workiem zarzuconym na plecy. Ciagle mu
powtarzalam `Jasiu, jak ty wygladasz, kup sobie granitur'.
 
- Jak byl mlodszy, jadl dziewczyny lyzkami - dodaje pan Andrzej,
recepcjonista. - A na kaca pil zawsze wode Borjomi.
 
Wsrod filmow, w jakich zagral, nie bylo ani jednej komedii.
 
- Nienawidze komedii, komedia mnie nie bawi. Zdechlbym z nudow, gdybym
musial przeczytac "Szpilki". Smieszy mnie humor wplatany w prawdziwy
dramat. Jedyny autor, przy ktorym smieje sie w glos, to Dostojewski. W
samym przekladzie na polski pojawia sie mimowolny dowcip. W "Idiocie" do
ojca Nastazji Filipownej wpada facet w popalonej baranicy i powiada:
`Panie hrabio, wszystko splonelo, a i panska malzonka raczyla splonac'.
A to jest napisane serio. Nie boje sie byc smieszny, ale nie dano mi
takich mozliwosci. Zagralem troche komediowa postac u Basi Sass-Zdrot w
"Pajeczarkach".
 
- Zrobilbym chetnie druga czesc "Wielkiego Szu" - deklaruje rezyser
Sylwester Checinski. - Wazny jest pomysl, gdyby Nowicki ponownie
siedzial i przekladal karty, byloby to nudne. Jan Purzycki pisze
scenariusz. Zainteresowaly mnie dwie znakomite sceny.
 
- Film to przede wszystkim biznes. Nieliczne sa dzielami sztuki, a
normalnie to zwykla produkcja - stwierdza aktor. - Jak sie skonczyla
komuna, skonczyly sie dobre filmy, a zaczely jakies podejrzane "Psy" i
"Krolle". Kino jest ciagle jarmarczna impreza. Ale kino sie nie konczy,
koncze sie ja. Niedawno mialem krwotok, strasznie rzygalem krwia. Lekarz
najpierw spytal, czy jestem mezczyzna. Potwierdzilem z pewnym wahaniem i
uslyszalem, ze moge miec raka. Trzy dni zylem z ta swiadomoscia. Rak
nalezy mi sie jak malo komu: 40 lat pale papierosy, pije wodke, kocham
kobiety i kompletnie nie dbam o zdrowie. Wszystko robilem do konca, do
upadu, ile sie da. Tym razem tylko cos we mnie peklo.
 
Wedlug Nowickiego aktorstwo jest zawodem w jakims sensie prostytucyjnym.
 
- Z calym szacunkiem dla prostytutek i aktorow - dodaje. - Aktor we
wladzach panstwowych jest totalnym nieporozumieniem, obelga dla zawodu.
Przeciez i mnie zaproponowano w 1989 r. kandydowanie do parlamentu.
Zdebialem. Do Senatu zglaszali aktorow, bo nikogo nie znali. Wybrali
Andrzeja Lapickiego, to szlachetny czlowiek, posiedzial sobie w tej
lawce.
 
W "Godzinie szczerosci" Jan Nowicki wyznal, ze nie zyczy sobie
kontrolowania swoich mysli przez `cenzure w sutannie'.
 
- Zrobilem ponad rok temu "Equusa" Schaeffera, zagralem doktora. Do tej
pory nie pokazano tego w telewizji. Wstrzymano emisje, bo sa tam wyrazy
potocznie zwane niecenzuralnymi. Ci, ktorzy reprezentuja interesy
Boskie, nie dyskutuja, oni maja obrazone twarze i poczucie wyzszosci. Z
tej wyzszosci beda rozliczani na sadzie ostatecznym. Nie ma w nich
jasnosci, usmiechu, nie ma wiary promiennej. Nie mozna nic wesolego na
plycie grobowej napisac, np. `Zylo mi sie pieknie, trzymaj sie moj
kochany, modl sie raczej za siebie, nie za mnie'. Tylko `Prosze o
westchnienie do Boga'. Smutne to. Trzeba stac w szeregu i bac sie.
 
Jednym z przejawow buntu i prowokacji bylo slynne wyrzucanie pieniedzy
przez okno.
 
- Cale zycie slyszalem, ze ktos tak robi, a nigdy nie moglem tego
zobaczyc. Raz jeden wyrzucilem wiec z 5 pietra mnostwo forintow i
patrzylem, jak ludzie udaja, ze nie zbieraja, a zbieraja. Jakis Francuz,
ktory byl przy tym obecny, rzucil sie do maszyny do pisania i ulozyl
wiersz. Najpierw odczulem satysfakcje, zupelnie jak po pierwszym
kieliszku, potem pretensjonalnosc gestu oraz zwykly, tepy smutek, ze
moglem za to kupic lodowke albo austriacki garnitur. Ale po roku gest
dojrzal jak stare wino i stal sie madry. Naturalnie jakies pieniadze
mialem. Mezczyzna w moim wieku nie moze nie miec na papierosy, wodke i
kochanki. Teraz druga taka rzecz zrobie i nie bede sie wyglupiac.
Otworzylem przedsiebiorstwo. Zatrudnilem ksiegowa, pracownikow i pewnie
mnie zamkna, bo firma prawnie nie istnieje. Ale jezeli istnieje
utalentowany biznesowo Pan Bog, to mi w tym pomoze. Dlaczego nie mialby
powstac u nas kierunek taki jak Pierre Cardin i dlaczego nie mialbym go
zaczac. Bede jego ojcem chrzestnym, palacym cygaro.
 
Na swiecie Jan Nowicki znany jest bardziej dzieki kinu wegierskiemu niz
polskiemu.
 
- Wegrom zamiast krwi plynie w zylach tasma filmowa. Mieli jedna z
najlepszych kinematografii europejskich pod wzgledem organizacji. Tam
sie robilo dobry film w 28 dni zdjeciowych. Szybko i bez wielkiej misji
tworzenia. Fajny temat i dobrze placa, wiec czemu nie zagrac. Gram u
mojej Marty.
 
- W aktorach podoba mi sie niejednoznacznosc, interesuja mnie ci,
ktorych do konca nie mozna rozszyfrowac. Janek Nowicki ma w sobie taka
tajemnice - mowi Marta Meszaros, rezyser. - To profesjonalny aktor, o
swoim zawodzie wie wszystko. Z nim mozna pogadac o scenariuszu. Pracuje
na korzysc filmu, na korzysc partnera, nawet jesli nie do konca go lubi.
Zawsze chce, zeby wlozyc w film maksimum fantazji i uczucia. Jest
prowokatorem w dobrym znaczeniu: prowokuje konfrontacje czlowieka z
samym soba. Dla niektorych rezyserow bywa meczacy, bo mysla, ze on
wszystko wie. A Janek pewnoscia siebie przykrywa swoje kompleksy.
 
Marta Meszaros dla niego nauczyla sie polskiego.
 
- Janek po wegiersku nie bardzo umie. Musialby tu zamieszkac, ale
przywiazany jest do Krakowa, do Kowala. To swiat, ktory go trzyma.
Jestesmy dwojgiem ludzi mieszkajacych w dwoch roznych krajach,
przeszlismy przez dobro i zlo i ciagle sie trzymamy. Spotykamy sie raz
na dwa miesiace, czasami czesciej. Jesli nie ma milosci, nic nie ma
znaczenia. Nasz zwiazek zachowal podstawowe wartosci. Obydwoje nie mamy
lekkich charakterow, a akceptujemy prace i charakter drugiego. Mamy ten
sam poglad na swiat, ludzi, na pejzaze. Mamy wiele wspolnego.
 
- Nie sformalizowalem tego zwiazku - stwierdza Jan Nowicki. - Nigdy nie
mialem zony `urzedowej'. Kiedys udzielilismy z Marta wywiadu dla "Elle"
i poszlo w swiat, ze jestemy malzenstwem, bo tak sie nam powiedzialo. Co
sie bede Francuzom tlumaczyl, ze zyje na kocia lape. Mit pierwszego
amanta wzial sie nie stad, ze taki jestem, tylko stad, ze spodobal sie
paru ludziom. Nawet w tej chwili, kiedy stoje nad grobem, ciagle mnie
wypytuja o kobiety. Proponuja mi zagranie Don Juana. Taki stary donzuan
moglby byc interesujacy, ale przeciez mnie kobiety juz niespecjalnie
interesuja. To bardzo ohydny, okrutny gatunek ludzki. Kazda lubi w
mezczyznie padline. Nigdy nie mialem takiego powodzenia jak wtedy, kiedy
sie rozstawalem z kobieta. One czuly, ze jest cos do przegryzienia.
Mezczyzna, ktory ma duzo kobiet, to jest mezczyna bylejaki, to nie
amant, nie samiec, to jakies nieszczescie. W gruncie rzeczy nie mialem
zadnej do konca, bo zadnej do konca nie zaufalem. Nie bylem dobrym
ojcem, nie bylem dobrym vice-mezem, nie bylem za dobrym kochankiem, bo
albo to robilem dla wlasnej przyjemnosci, albo czesto, prosze wybaczyc,
z litosci. Kochalem wszystko co mi wpadlo w reke. Lubie kobiety starsze,
bo maja wrazliwosc mlodosci i rozpacz przemijania. I wtedy jest z kim
pogadac. Jak moze podniecac taka Sylvia Kristel? Przeciez to juz cos tak
zgrabnego, ze w gruncie rzeczy przypomina fajke albo butelke, nie ma sie
erotycznie o co zaczepic. Jesli kobieta jest doskonale piekna, po co isc
z nia do lozka? Wole jedna przyjazn z Piotrem Skrzyneckim niz cztery
autentyczne milosci z kobietami.
 
- Jestem do niego przywiazany jak do bzu, a bez bardzo lubie -
stwierdzil Piotr Skrzynecki, szef "Piwnicy pod Baranami". - Znamy sie od
dobrych kilku lat. To niezwykly czlowiek, czasami zlosliwy.
 
Przeszlo trzydziesci lat mieszka w Krakowie, od 1965 r. zwiazany jest ze
Starym Teatrem. W tym miescie dobrze sie czuje, po europejsku, bo ciagle
uwaza sie za przybysza, kogos z zewnatrz. Ten status mu odpowiada.
 
- Kazdy musi sie dochrapac definicji na swoj wlasny teatr, a tylko
idioci uwazaja, ze powinna byc pozytywna. Moje zycie bylo bledne, zgubil
mnie romantyzm. Bede jednak zyl jak dotad - zle, ale na wolnosci.
Nieslusznie zbudowalem dom, a wlasciwie slad domu. Nieslusznie wybralem
miejsce pod Krakowem, bo ono powinno byc w Kowalu na Kujawach, gdzie sie
urodzilem. Tam wroce. Wyszedlem z takiej naiwnosci, w zasadzie wylazlem
spod agrestu mojego malego ogrodka w malym miasteczku i wszystko, co sie
potem ze mna stalo, jest jedna oszalamiajaca bajka, ktorej nie moge
pojac. Luk, jaki zataczam, jest tecza, oparta na dwoch fundamentach:
wyjezdzie stamtad i powrocie. Wszystkie miasta po drodze, festiwale,
plenery i hotele to byly `przesiadki w Koluszkach'. Powoli przymierzam
sie do powrotu. Jesli sie wie, gdzie bedzie nasz grob, to daje sile. Co
ja bym robil na cmentarzu Rakowickim? A w Kowalu cmentarz to fajne,
eleganckie miejsce, wpadna znajomi, cos powiedza, posmieja sie.
 
________________________________________________________________________


                          KATOLICYZM POWIERZCHOWNY
                          ========================

                             (list do redakcji)
 
 
Aleksander J. Matejko 
 
 
Zupelnie zgadzam sie z Andrzejem Mareckim ["Katolicki glos w naszych
domach", "Spojrzenia" 86 i 87] w jego postulatach dotyczacych otwartej
orientacji katolickich srodkow przekazu masowego. Wyniki wyborow jasno
uwydatnily faktyczne zroznicowanie swiatopogladowe polskiego
spoleczenstwa istniejace na przekor dotychczasowemu przekonaniu o
jednolitosci Polakow. Jesli niemal piata czesc osob uprawnionych do
glosowania opowiedziala sie na rzecz SLD lub PSL, a niemal polowa w
ogole nie pokwapila sie nawet glosowac w wolnych przeciez wyborach,
swiadczy to miedzy innymi o bardzo powierzchownym katolicyzmie znacznej
czesci ludnosci. Nie przypadkiem stronnictwa `katolickie' przepadly.
 
Trzeba zatem poddac pod watpliwosc dotychczas panujace sposoby
ksztaltowania swiatopogladowego tych, ktorzy maja byc swiadomymi
katolikami.
 
P. Marecki slusznie krytykuje styl zorientowany na powierzchowny
konformizm i odwolywanie sie do nie najwyzszych emocji. Rozbudowa zycia
spolecznego katolikow swieckich, krzewienie samorzadowych form
samowyrazania sie w porozumieniu z duchowienstwem, ale wcale 
niekoniecznie pod jego przywodztwem i scisla kontrola, sa niezbedne do
wyzwolenia sie z uduchowienia o charakterze infantylno-powierzchownym.
 
Ksztalcenie przyszlych ksiezy prawdopodobnie rowniez bedzie wymagalo
daleko idacych reform, jesli Polske wspolczesna trzeba potraktowac jako
kraj misyjny. Czyz nie jest swiapogladowym nieporozumieniem
utozsamianie katolicyzmu miejscowego z wrogoscia do wszelkiej obcosci,
miedzy innymi zachodnich pradow samorozwojowych, wykluczenie postawy
krytyczno-poszukiwawczej, traktowanie nauki spolecznej Kosciola jako
czegos intelektuanie zamknietego i niedostepnego do swobodnej
interpretacji, uprawianie kaznodziejstwa bez wsluchiwania sie w cudze
sady i uczucia? Wszelka pycha swiatopogladowa ma w sobie cos
szatanskiego i zadna pozycja hierarchiczna nie jest od niej
automatycznie wolna.
 
Kazdy z nas bedzie ostatecznie rozliczony za wszystko, niezaleznie od
tego jak swiatobliwie wypadamy w zyciu doczesnym. Brak pokory i
samokrytycyzmu jest z gruntu sprzeczny z duchem ewangelicznym,
zwlaszcza jesli jemu towarzyszy traktowanie Kosciola jako swoistej
instytucji ubezpieczeniowej: place skladki, zachowuje sie zgodnie z
wymaganymi regulami, wiec mam z glowy zycie przyszle, gdyz przeciez
zrobilem, czego ode mnie wymagano. Wyobrazenie Boga jako okrutnego
starca, ktory liczy skrupulatnie kazdy grzech i ma obsesje szpiegowania
nas co do bezwzglednego konformizmu, jest wrecz niedopuszczalnym
uproszczeniem, podobnie zreszta jak traktowanie Boga jako z gory
wszystko przebaczajacego. Katolicyzm prymitywny intelektualnie i
moralnie nie ma przyszlosci, podobnie jak tez nie da ubiezpieczyc sie
na dobre zycie przyszle praktykowaniem konformizmu instytucjonalnego i
unikaniem ducha posoborowego.
 
                                              Aleksander J.Matejko

________________________________________________________________________


                           MALE OGLOSZENIE
                           ===============

Na Uniwersytecie Stanforda w Palo Alto, Kalifornia istnieje Klub
Polski. Klub ten spotyka sie co 2 tygodnie, w Slavic Dom na kampusie
Stanfordu. Jest to klub dla Polakow, ludzi mowiacych po polsku i w
ogole zaciekawionych Polska, z calego regionu "South Bay". Goscimy
ludzi polityki, gazet, biznesu, sztuki, organizujemy wyklady, dyskusje
itp. polaczone ze spotkaniami towarzyskimi. Wszystko po polsku.

Po blizsze informacje o Klubie Polskim prosimy pisac na adres:
stachura@next.com (Renata Poray-Heywowski)
                                             ________________________________________________________________________
 
Redakcja "Spojrzen": spojrz@k-vector.chem.washington.edu
Adresy redaktorow:   krzystek@u.washington.edu (Jurek Krzystek)
                     zbigniew@engin.umich.edu (Zbigniew J. Pasek)
                     karczma@univ-caen.fr (Jurek Karczmarczuk)
                     bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz)
stale wspolpracuje:  cieslak@ddagsi5.bitnet (Maciek Cieslak)
 
Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1993. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.
 
Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.
 
Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP i gopher, adres:
 (128.32.162.54), directory:
/pub/polish/publications/Spojrzenia.
 
____________________________koniec numeru 88____________________________