______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 11.09.1992. nr 41 _______________________________________________________________________ W numerze: Zbigniew J. Pasek - Historia Polski dzien po dniu - wrzesien Dariusz Czarkowski - Eskadra im. Kosciuszki Krystyna Lubelska - Gasnaca superstar Wlodek Kaplan - Zwiedzajcie Tallinn Maciek Cieslak - Dostrzezone - Rozwazone Jerzy Piekarczyk - Teksas nad Sanem Janusz Mika - Wyzsze studia oglupiaja (z cyklu Oskarzenia i Kalumnie _______________________________________________________________________ [Od red.dyz.: Oznajmiamy koniec sezonu ogorkowego, jako ze jestemy juz w komplecie tam, gdzie normalnie jestesmy. Swiadczy o tym rowniez pierwszy po wakacjach odcinek horroru zwanego przez Macka Cieslaka "Dostrzezono-Rozwazono" :-). Oprocz tego ciekawy, jak sadze, tekst historyczny Dariusza Czarkowskiego, krotki travelog Wlodka Kaplana po Estonii, a wlasciwie jej stolicy, oraz niezbyt serio tekst Janusza Miki. Calosc uzupelniaja, poza comiesiecznym odcinkiem rubryki Zbyszka Paska, jak zwykle, przedruki. J.K-ek] _______________________________________________________________________ Zbigniew J. Pasek HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - WRZESIEN ======================================== 1. 1939 Inwazja niemiecka na Polske, poczatek II wojny swiatowej 1949 Pierwszy rok tzw. "jedenastolatki": 7-letnia szkola panstwowa (obowiazkowa) i 4-klasowe gimnazja ogolnoksztalcace 1960 Na ekrany wchodzi film "Krzyzacy" w rezyserii Al. Forda 1979 Zalozenie Konfederacji Polski Niepodleglej 1980 Zmarl Wladyslaw Gomulka (ur. 1903) 2. 1621 Obrona Chocimia pod dowodztwem hetmana Chodkiewicza przed najazdem tureckim 1945 Zalozenie organizacji Wolnosc i Niezawislosc (WiN) 1974 Premiera filmu Jerzego Hoffmana "Potop" 3. 1980 Podpisanie porozumien w Jastrzebiu 4. 1955 Przemianowanie tygodnika "Po prostu" na "tygodnik studentow i mlodej inteligencji" 1976 Podpisanie apelu zalozycielskiego KOR 5. 1945 Uznanie Tymczasowego Rzadu Jednosci Narodowej przez Wielka Brytanie i Stany Zjednoczone 1980 Edward Gierek przestaje byc pierwszym sekretarzem KC PZPR 6. 1764 Stanislaw Poniatowski zostaje krolem Polski 1944 Dekret KRN o reformie rolnej 1951 Nowy rekord Polski w murarce systemem trojkowym - 40548 cegiel w ciagu 8 godzin 7. 1939 Kapitulacja zalogi Westerplatte 1980 Premiera filmu "Robotnicy 80" na 7 Festiwalu Filmow Polskich w Gdansku 8. 1370 Zmarl Kazimierz Wielki, krol Polski 1945 Odezwa plk. Jana Mazurkiewicza "Radoslawa" do zolnierzy AK o ujawnienie sie 1970 Premiera filmu Andrzeja Wajdy "Krajobraz po bitwie" 9. 1930 Pilsudski rozwiazuje Sejm, aresztowanie premiera Witosa i poslow 1939 Poczatek bitwy nad Bzura (do 20.IX) 10. 1946 List Episkopatu wzywajacy do glosowania w wyborach przeciwko tym, ktorych program jest sprzeczny ze swiatopogladem chrzescijanskim 1974 Zmarl Melchior Wankowicz, pisarz i publicysta (ur. 1892) 12. 1683 Zwyciestwo Jana III Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem 1917 Powolanie Rady Regencyjnej w Warszawie 1970 Zmarl Jan Sztaudynger, satyryk, poeta (ur. 1904) 13. 1922 Sejm uchwala budowe portu w Gdyni 1976 Wprowadzenie kartek na cukier, nazwanych "biletami towarowymi" 14. 1944 Wkroczenie wojsk radzieckich i I Armii WP do prawobrzeznej Warszawy 1945 Podpisanie umowy z United Nations Relief and Rehabilitation Administration (UNRRA) w sprawie dostaw towarow dla Polski 1953 Proces biskupa Czeslawa Kaczmarka, oskarzonego o prowadzenie dzialanosci antypanstwowej na zlecenie Watykanu i ambasady USA; skazany na 12 lat wiezienia, oczyszczony z zarzutow w 1956 r. 16. 1583 Zmarla Anna Jagiellonka, corka Zygmunta I i Bony Sforzy, krolowa Szwecji 1668 Abdykacja Jana Kazimierza 1957 Proces wysokich urzednikow Urzedu Bezpieczenstwa: Fejgina, Romkowskiego, Rozanskiego; wyroki po 12-15 lat wiezienia 17. 1812 Bitwa pod Borodino z wybitnym udzialem wojsk polskich 1939 Inwazja ZSRR na Polske; rzad Polski przekracza granice z Rumunia 1977 Na Majorce zmarl Witold Malcuzynski, pianista 1980 Spotkanie Miedzyzakladowych Komitetow Zalozycielskich w Gdansku postanawia zglosic do rejestracji Niezalezny Samorzadny Zwiazek Zawodowy "Solidarnosc", powoluje Komisje Krajowa i wybiera Lecha Walese na przewodniczacego 18. 1939 Stanislaw Ignacy Witkiewicz (Witkacy), pisarz, filozof, dramaturg i malarz, popelnil samobojstwo 1944 Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowodztwem gen. St. Sosabowskiego bierze udzial w operacji desantowej "Market Garden" w rejonie Arnhem (do 21.09) 19. 1620 Bitwa pod Cecora (do 29.09) miedzy wojskami polskimi i turecko-tatarskimi, smierc hetmana Zolkiewskiego 1945 Ujawnia sie Komenda Batalionow Chlopskich oraz Szarych Szeregow 1988 Dymisja rzadu Zbigniewa Messnera 20. 1961 W katastrofie samochodowej zginal Andrzej Munk, rezyser filmowy 21. 1975 Uruchomienie produkcji Fiata 126p w Tychach; pozar CDD w Warszawie 1980 Pierwsza transmisja mszy swietej w Polskim Radio 22. 1916 Dowodztwo austriackie udziela dymisji J. Pilsudskiemu 1946 Uchwala KRN wprowadzajaca zasade planowania w gospodarce 1956 Uzgodnienie miedzy PRL a ZSRR zasad repatriacji Polakow 23. 1950 Komunikat TASS o radzieckiej probie atomowej 24. 1980 Zlozenie wniosku o rejestracje NSZZ "Solidarnosc" w Sadzie Wojewodzkim w Warszawie 25. 1945 Dekrety o prawie malzenskim (ustalajacy przeslanki do rozwodow) i o aktach stanu cywilnego (zawieranie malzenstw w urzedach stanu cywilnego) 1953 Aresztowanie prymasa kardynala Stefana Wyszynskiego 26. 1946 Rada Ministrow pozbawia obywatelstwa polskiego gen.gen. Wladyslawa Andersa, Antoniego Chrusciela, Stanislawa Kopanskiego i Stanislawa Maczka, oraz 70 wyzszych oficerow 1978 Zmarl Jan Parandowski, pisarz (ur.1895) 27. 1605 Bitwa pod Kircholmem (hetman Chodkiewicz pokonal Szwedow); odzyskanie Inflantow 1612 Zmarl ksiadz Piotr Skarga 1939 Kapitulacja Warszawy 28. 1853 Lampy naftowe zostaly po raz pierwszy uzyte do oswietlenia szpitala we Lwowie, poczatek przemyslu naftowego 1938 Traktat w Monachium 1954 Poczatek audycji Radia Wolna Europa z rewelacjami bylego pplk. UB, Jozefa Swiatly 1981 Samorozwiazanie sie KSS KOR 30. 1938 Ultimatum rzadu polskiego, domagajace sie od Czechoslowacji zwrotu Zaolzia 1944 Upadek Zoliborza. Gen. Tadeusz Bor-Komorowski zostaje mianowany Naczelnym Wodzem Sil Zbrojnych _______________________________________________________________________ Dariusz Czarkowski ESKADRA im. KOSCIUSZKI ====================== Zwiedzajac niedawno Muzeum Sil Powietrznych Stanow Zjednoczonych w Dayton, OH, natrafilem na kopie rozkazu wydanego 10 maja 1921r. w Warszawie. Oto jego tresc z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji: Rozkaz Pochwalny Dla 7 Eskadry Mysliwskiej im. Kosciuszki W chwili gdy Polska otoczona pierscieniem nieprzyjaciol w krwawym wysilku zdobywa swa niepodleglosc, dziewieciu amerykanskich oficerow przybywa do Polski azeby walczyc ramie przy ramieniu w mysl starej polskiej maksymy "Za nasza i wasza wolnosc". Skromni obejsciem, bohaterscy w walkach amerykanscy oficerowie wraz z pulkownikiem Faunt Le Roy na czele swym poswieceniem, dzielnoscia i odwaga chca rzucic rozglos w swiat caly, ze Polska powstala i w krwawych bitwach zdobywa niepodleglosc. Natychmiast po przybyciu do Polski pulkownik Faunt Le Roy obejmuje 7-a Eskadre Mysliwska, ktora otrzymuje nazwe im. Kosciuszki, azeby w mysl zasad tego Meza i pod Jego imieniem dokonac tych czynow do spelnienia ktorych dazyl nasz i jednoczesnie wolnych Stanow Zjednoczonych bohater. W pierwszych miesiacach pobytu w Polsce ginie we Lwowie smiercia lotnikow pilot Edmund GRAVES, ktory swemi smialemi lotami, chcial uczcic dzien oswobodzenia Lwowa, tak pamietny dla kazdego Polaka. Nie wypoczawszy po walkach z ukraincami, w Ktorych tak swietnie odznaczyli sie swemi dzielnymi lotami amerykanscy oficerowie 7 Eskadry im. Kosciuszki, skoro tylko zabrzmialy pierwsze odglosy silniejszych starc z bolszewikami, oficerowie ci dzieki olbrzymim wysilkom organizuja i ekwipuja Eskadre, wyruszajac natychmiast na front. Nietylko nam lotnikom, lecz i calemu spoleczenstwu polskiemu znane sa ze swej smialosci i brawury ataki oficerow amerykanskich na dzikie hordy bolszewickie. W walkach tych ginie bohaterska smiercia kapitan-obserwator KELLY Artur, a kapitan COOPER Merian, zestrzelony przez bolszewikow, dostaje sie do niewoli, z ktorej po okropnych moralnych i fizycznych cierpieniach ucieka, przebywajac piechota przestrzen z Moskwy do Rygi. W probnym locie ginie smiercia lotnikow pilot MACCALUM. Dzis po zwyciesko zakonczonej wojnie, po dokonaniu czynow do ktorych dazyl Kosciuszko, mlode Orly wolnej Ameryki odchodza z naszego grona. Za ten trud krwawy, za przetrwanie na posterunku w najciezszych chwilach minionej wojny skladam w imieniu Lotnictwa Polowego najgoretsze podziekowanie: Pulkownikowi-pilotowi Cedric E. FAUNT LE ROY Ppulkownikowi-pilotowi Merian COOPER Majorowi-pilotowi George M. CRAWFORD Kapitanowi-pilotowi Edward CORSI Kapitanowi-pilotowi Carl CLARK Kapitanowi-pilotowi Harmon RORISON Porucznikowi-pilotowi Kenneth SHREWSBURY Porucznikowi-pilotowi Elliott CHESS Porucznikowi-pilotowi Kenneth MURRAY Porucznikowi-pilotowi Earl F. EVANS Porucznikowi-pilotowi Inglis MAITLAND Porucznikowi-pilotowi John SPEAKS Porucznikowi-pilotowi T. H. GARLICK A Tym, ktorzy swe zycie poswiecili dla Polski - hold wiecznej czci i uznania. Dzielnym i bohaterskim synom wolnej Ameryki Czesc. Szef Lotnictwa Polowego St. Jacinski Major-pilot W jaki sposob amerykanscy piloci znalezli sie w polskim wojsku? Lotnictwo nowopowstalego i uwiklanego w walki na wielu granicach panstwa polskiego cierpialo na brak wykwalifikowanej kadry. Rozmowy pomiedzy prezydentem Woodrowem Wilsonem a Ignacym Paderewskim doprowadzily do zgody na rekrutacje do polskiej armii amerykanskich lotnikow pelniacych sluzbe we Francji. Inspiracja byla dzialajaca w czasie I wojny swiatowej na zachodnim froncie Eskadra im. Lafayette'a. Latem 1919 r. dowodztwo lotnictwa amerykanskiego wyznaczylo majora Cedrica E. Fauntleroya na dowodce formujacej sie grupy ochotnikow. Major Fauntleroy wspomina: "Gen. Rozwadowski zaproponowal mi pelne dowodztwo grupy i sume 500 $ w zlocie na miesiac. Przyjalem te oferte". Klopoty finansowe polskiego rzadu i wysoka inflacja szybko zmniejszyly podana sume do kilkunastu dolarow miesiecznie. Osmiu pierwszych ochotnikow wyruszylo z Paryza 16 wrzesnia i przybylo do Warszawy 25 wrzesnia 1919 r. Dwoch kolejnych przybylo 13 pazdziernika i jeszcze jeden w listopadzie 1919 r. Ostatnia szostka dotarla do Polski w lipcu 1920 r. Lacznie sluzylo w polskim lotnictwie siedemnastu amerykanskich pilotow. W przytoczonym powyzej rozkazie, z nieznanych mi powodow, wymienionych jest tylko szesnastu oficerow. Siedemnasty - porucznik-pilot Edwin L. NOBLE - odniosl ciezkie rany w walkach i nie wrocil do czynnej sluzby. Przypuszczam, ze nie byl obecny na warszawskiej uroczystosci pozegnania ochotnikow i jego zwolnienie ze sluzby mimo, ze z ta sama data, zostalo dokonane osobnym rozkazem. Amerykanie tworzyli przewazajaca czesc stanu osobowego pilotow 7 Eskadry, ktora po ich przybyciu otrzymala imie Tadeusza Kosciuszki. Poczatkowo 7 Eskadra skladala sie z zaledwie szesciu polskich pilotow: pulkownika Ludomila RAYSKIEGO, kapitana Zbigniewa ORZECHOWSKIEGO, kapitana Wladyslawa KONOPKI, porucznika Jerzego WEBERA, podporucznika L. IDZIKOWSKIEGO i podporucznika A. SENKOWSKIEGO (stopnie wojskowe podane sa zgodnie z pozniejszym stanem z maja 1921 r.). Pierwszy dowodca 7 Eskadry plk Rayski z kpt. Orzechowskim jako adiutantem zostal dosc szybko przeniesiony na inne wyzsze stanowisko. Pozostali Polacy latali w Eskadrze im. Kosciuszki do konca wojny. Lacznie piloci Eskadry mieli bojowe doswiadczenie uzyskane w szesciu roznych sluzbach powietrznych: Amerykanskiej Sluzbie Powietrznej, Austriackich Silach Powietrznych, Brytyjskich Krolewskich Silach Powietrznych, Francuskiej Sluzbie Powietrznej, Imperialnej Rosyjskiej Sluzbie Powietrznej i Niemieckich Silach Powietrznych. Latali poczatkowo na samolotach typu Albatros D. III, uzywanych przez Niemcow w 1917 r. na frontach wojny swiatowej. Nastepnie czesc pilotow otrzymala nowsze (1818 r.) niemieckie Fokkery D. VII. W kwietniu 1920 r. przestarzale Albatrosy zostaly wymienione na wloskie mysliwce Ballila (Ansaldo). Wloskie samoloty mialy dobre osiagi ale byly nietypowe w pilotazu. Lotnicy nazywali to "ciezkim nosem". Niemoznosc opanowania samolotu byla przyczyna smierci kapitana McCalluma. Tragikomiczny wypadek mial miejsce, gdy Ballila porucznika Chessa (zwanego Chesskim) "wybrala" sobie za punkt przyziemienia samolot dowodcy plk. Fauntleroya. Oba samoloty zostaly zniszczone, ale zaden z pilotow nie odniosl obrazen. W czasie wojny polsko-bolszewickiej Eskadra im. Kosciuszki dzialala w prostokacie, ktorego zachodni bok wyznaczal Lwow, wschodni - Kijow, poludniowy - Kamieniec Podolski a polnocny - Luck. Piloci odbywali walki powietrzne, atakowali cele naziemne przy pomocy bomb i broni maszynowej oraz prowadzili loty rozpoznawcze. Podczas obrony Lwowa plk Fauntleroy zostaje mianowany Dowodca Lotnictwa 6 Armii. Akcje jego oddzialow sa tak skuteczne, ze bolszewicy wyznaczaja 1 000 000 rubli nagrody za jego glowe. Dzialania powietrzne Lenin i Trocki uwazali za glowna przyczyne niepowodzenia w zdobyciu Lwowa. Oto fragment rozkazu szefa sztabu 6 Armii gen. Rozwadowskiego [1]: "Eskadry 5, 6, 7 (im. Kosciuszki) i 15, pod dowodztwem Szefa Lotnictwa 6 Armii, Podpulkownika-pilota Cedrica E. Fauntleroy, odbyla 16 i 17 sierpnia br. [1920 - D.C.] 129 lotow, podczas ktorych zrzucily 7 700 kilogramow bomb i zuzyly 16 700 sztuk amunicji". Ten sam rozkaz cytuje przechwycona sowiecka wiadomosc radiowa: "W ostatniej bitwie pod Lwowem zolnierze Konnej Armii poniesli wielkie straty z powodu samolotow wroga. Lataly one calymi eskadrami po dwanascie, bombardujac i ostrzeliwujac naszych zolnierzy ogniem karabinow maszynowych. - Podpisano, Rada Rewolucyjna, Budionny i Woronilow, szef sztabu polowego Armii". Po zakonczeniu wojny czternastu amerykanskich lotnikow wrocilo do swego kraju. Trzem, ktorzy oddali swe zycie dla Polski, wystawiono we Lwowie pomnik, dzis juz nieistniejacy. Niech ten tekst pomoze zachowac Ich czyny w naszej wdziecznej pamieci. Dariusz Czarkowski ------------------------------- [1] Kenneth M. Murray, "Wings over Poland", New York, 1932, ss. 348-349. _______________________________________________________________________ Krystyna Lubelska GASNACA SUPERSTAR ================= [Zycie Warszawy, 4-5.04, 1992] Najbardziej zdumiewajacy artykul, jaki ukazal sie w prasie polskiej w ostatnim okresie wydrukowal "Najwyzszy Czas" (nr 12). Felietonista tej gazety napisal, ze w istocie apartheid jest najlepsza forma wspolzycia miedzy ludzmi odmiennymi rasowo. Martwi sie tez ogromnie o los prezydenta de Klerka, a takze o cala RPA, po strasznym wstrzasie, jakim bedzie zniesienie rasizmu. Z tekstami glupimi nie warto dyskutowac, ale z artykulami glupimi i groznymi w swojej beznadziejnosci - na pewno trzeba. Tym bardziej, ze Polacy zawsze chetnie przylaczaja sie do kazdej bzdurnej opinii na temat Murzynow, Zydow, Cyganow. Polacy walczyli i wywalczyli wolnosc dla siebie. Wolnosc dla Murzynow - zdaniem felietonisty "Najwyzszego Czasu" - jest pulapka dla nich samych, a takze dla kraju w ktorym zyja. Artykul wydrukowany przez "Najwyzszy Czas" jest symptomatyczny dla nastrojow, jakie panuja w naszym spoleczenstwie. Klimatu braku tolerancji a takze niecheci do tych, ktorzy walcza o swoje prawa w innym niz nasz kraj rejonie. Odbieraja nam w ten sposob zaslugi jedynego na swiecie panstwa, ktore oparlo sie i przeciwstawilo rezimowi. Kto by sie troszczyl o Murzynow i Rosjan? Mamy na miejscu nasza wolnosc i nasza biede. A na dodatek nikt nam nie chce pomoc. Przecietnemu Polakowi swiat jawi sie jako miejsce pelne nieprzyjaciol i rywali do kieszeni tego samego wujaszka. O panstwach osciennych nie ma nawet co wspominac - wiadomo, braci z bylej wspolnoty nikt nigdy nie lubil. Ale Zachod, ten ongis wymarzony sprzymierzeniec, tez nie chce juz brac udzialu w zadnych darmowych imprezach na nasza rzecz i twardo stawia warunki. Mowiac krotko, nasza sytuacja jest jasna, bogatym zazdroscimy, a biednych nie lubimy. Roznorodnosc kultur nawet, gdy czasem iskrzy, dodaje kazdemu krajowi uroku i wzbogaca intelektualnie obywateli. Polacy jednak niechetnie witaja obcych, a zwlaszcza tych, ktorzy przyjezdzaja tu bez dolarow, a jedynie w poszukiwaniu schronienia przed bieda. Jak latwo sie zapomina niedaleka przeciez przeszlosc, kiedy to nasi rodacy lawa szli na Zachod, bo w porownaniu z ich wlasnym krajem wydawal im sie rajem. A teraz widok na ulicach Rosjan czy Rumunow mierzi i przeszkadza. W Sejmie zas pada pytanie, czy Polacy powinni, jako panstwo tak ubogie, wysylac kontyngent wojsk ONZ do Jugoslawii. Ze swojego ubostwa, choc przeciez nie da sie go porownac z rumunskim czy tez sytuacja w Somalii, Polacy zrobili sztandar, ktorym powiewaja przed swiatem. Zobaczcie, jestesmy wolni, zwyciezylismy komunizm i tacy biedni. Czy to sprawiedliwe? Czy nie jest to przypadkiem spisek brzydkich kapitalistow? Wolnosc byla pieknym haslem, ale gdy tylko zostalo ono zrealizowane - nagle okazalo sie, ze dla wiekszosci ludzi nie ma to wiekszego znaczenia. Co wiecej, az strach powiedziec, moze dla wielu z nich nie miala znaczenia nigdy. W koncu, jak obliczyli socjologowie, tylko 9 proc. spoleczenstwa polskiego aktywnie uczestniczylo w zwalczaniu komunizmu. Inni raczej poprzestawali na obserwacji i biernosci. Wolnosc miala przyniesc obfitosc dobr i bogactwo, a gdy wreszcie nadeszla - ujawnila tylko cala nedze i szarosc naszego wspolnego biedowania. Rozczarowala, zupelnie tak jakby zamiast pieknej kobiety nagle nadeszla paskudna starucha. Coraz czesciej pojawia sie pytanie, czy warto bylo zmieniac system? Czy na przyklad wolnosc prasy jest w stanie zrekompensowac utrate pracy setkom tysiecy bezrobotnych? Czy wolnosc zrzeszania sie zrownowazy inflacje? Albo czy fakt istnienia kilkudziesieciu partii zamiast jednej rozwiazuje problem opieki zdrowotnej w naszym kraju? Nie ma odpowiedzi na te pytania, gdyz sa one bezsensowne, tym niemniej wielu ludzi je zadaje. Na jednej szali wazy sie bowiem wartosci abstrakcyjne, idee wcielone w zycie, a na drugiej dobra materialne. Mierzy sie wiec cos, czego zmierzyc nie mozna, a proby takich porownan prowadza tylko do idiotycznego absurdu. To nie wieloletnia gospodarka panstwowa, nie dlugi ani dzialalnosc komunistow sa winne. Glowna oskarzona staje sie wolnosc. Tak jakby to ona wlasnie przyniosla ze soba w dziedzictwie - biede, bezrobocie, ruine przemyslu. Zdaniem socjologow, Polacy zawsze mieli sklonnosc do rywalizacyjnego widzenia swiata. Polak z szabelka na bialym koniu zawsze mu sie musial przeciwstawiac, jesli nie walczyl przeciwko jego wrogosci, to przynajmniej przeciwko jego obojetnosci na losy naszej ojczyzny. Przez krotki czas bylismy przedmiotem zainteresowania swiata, a wszelkie wiadomosci rozpoczynaly sie od sytuacji w Polsce. Teraz dobilismy do wizerunku normalnego demokratycznego kraju, ktory ma wolne wybory, wolna prase, nie ma wiezniow politycznych i gwarantuje obywatelom ich prawa. Jestesmy zwyczajnym, niebogatym krajem europejskim sredniej wielkosci. Etos rycerskiej walecznosci musi zostac przekuty w etos pracowitej codziennosci. Nielatwo sie z tym pogodzic, jak kazdej gwiezdzie, ktora przygasla... Caly narod chodzil w glorii i chwale i nagle spotkal sie z okrutna rzeczywistoscia. Bylismy pierwsi, ale nie jestesmy jedyni. Stracilismy publicznosc. Pozostaje wiec wzajemne epatowanie sie we wlasnym sosie i niechetne spogladanie ku obcym. Skoro wreszcie jestesmy we wlasnym domu, to chyba mamy prawo wygodnie sie rozsiasc. Nie? _______________________________________________________________________ Wlodek Kaplan ZWIEDZAJCIE TALLINN =================== Zdarzylo mi sie byc na konferencji w Finlandii na wiosne tego roku. Wybieralismy sie tam cala grupa z naszego Instytutu i kilka osob postanowilo przy tej okazji odwiedzic Tallinn. W koncu na wycieczke wybraly sie cztery osoby: moich trzech szwedzkich kolegow z pracy i ja. Nasza przygoda zaczela sie w Helsinkach, skad to odchodza promy do Tallinna. Promem plynie sie ze trzy godziny. Na przystani promowej jakze dobrze znana kolejka do odprawy paszportowej, dluga i wlekaca sie. Po dojsciu do okienka okazalo sie oczywiscie, ze dla tych co nie maja wiz jest osobna kolejka. Tu po raz pierwszy odczulem, zem u siebie. Moi koledzy musieli za wize zaplacic po 200 koron, a ja, jako, ze mam polski paszport tylko 20 rubli za formularz, ktory musialem wypelnic (1 korona = 20 rubli). Pierwszy nocleg mielismy zarezerwowany w motelu poza miastem, poniewaz byly obchodzone wlasnie dni miast hanzeatyckich i na ten dzien wszystkie hotele w centrum byly zapchane. Zabrali nas z przystani autobusikiem hotelowym i wywiezli za miasto. Tu maly rys historyczny, zeby dobrze zrozumiec nasze nastroje podczas dosc dlugiej drogi przez peryferie miasta. Jakis czas temu paru bossow ze szwedzkich zwiazkow zawodowych udalo sie do Tallinna uczyc Estonczykow, jak sie zaklada zwiazki zawodowe. Rano znaleziono ich zwloki na wysypisku smieci. Dzialo sie to w czasie, gdy doniesienia z tego rejonu swiata byly w czolowkach gazet. Gdy tylko o tym przeczytalem rano, pobieglem do pracy podekscytowany: nowa prowokacja KGB, cos sie za tym kryje. W pracy moje rewelacyjne podejrzenia zostaly potraktowane poblazliwie: pojechali na dziewczynki no i nie byli ostrozni. Przy porannej kawie zagadka zostala rozwiazana. Radiowy dziennik potwierdzil, ze dzielni zwiazkowcy zaczeli "nauczanie" od panienek w hotelu, te zaprosily kolegow, ktorzy nie byli specjanie chetni do nauki i pewnie dlatego ich pobili, obrabowali i wyrzucili na wysypisku smieci. Tam tez zwiazkowcom zeszlo sie z tego swiata jako, ze bylo dosc zimno. Nasza wyprawa juz od poczatku zostala nazwana w Instytucie jako "soptipresa" (soptip - wysypisko smieci, resa - wycieczka) i dluga jazda autobusem przez i poza miasto wydawala sie byc "dobrym" poczatkiem. Na miejscu okazalo sie, ze jest to motel nowowybudowany przez Finow i niczym sie nie rozni od normalnych, zachodnich hoteli. Zawiedzeni poszlismy na druga strone szosy, gdzie wsrod domkow campingowych miescil sie Baar (pisownia oryginalna) dla tubylcow. Butelka 'azierbajdzanskoj szeri' przywrocila wiare, ze i nam przytrafi sie jakas przygoda. Nastepnego dnia musielismy zmienic hotel i przejechalismy do centrum taksowka, przy czym kurs w rublach kosztowal 15 koron, a w koronach 50. Ten system podwojnych cen byl troche irytujacy, ale jak sie przyjelo zasade, ze placimy tylko rublami i dawalo odpor wszelkim zakusom na nasza twarda walute, kierowca taksowki, czy kelner w restauracji akceptowali nasze twarde postanowienie bez komentarzy. Hotel, betonowy wiezowiec nareszcie zaspokoil oczekiwania moich kolegow. To jest to, realny socjalizm! We mnie zasyfiony pokoj wzudzil mniej entuzjazmu, ale ja zdeformowany przez 30 lat zycia w komunie, wiec nie ma sie czemu dziwic. Tallinn jest bardzo ladny, choc zdewastowany. Na starowce odbywaly sie wspomniane obchody dni miast Hansy, pelno Niemcow sprzedajacych piwo po 1 koronie za kubek, pelno ludzi, trzeba sie wiec bylo przepychac. Piwo sprzedawane bylo tak tanio (dla niewtajemniczonych dodam, ze w przeliczeniu wychodzilo co najmniej 5 - 6 razy taniej niz w Szwecji) w celach reklamowych i nie mozna bylo go kupic duzo na raz. Co jakis czas wysylalismy wiec jednego z nas, zeby kupil 'doppel vier' (dla osob bez znajomosci jezyka niemieckiego wyjasniam: dwa razy po cztery, bo osiem na raz nie chcieli sprzedawc) i tak mijal nam czas. Stare miasto jest bardzo duze, powedrowalismy wiec roznymi zaulkami. Obchody byly bardzo huczne. Idac ulica slyszalo sie muzyke z podworka. Wchodzilismy przez brame, a tam mala estrada, gra jakas kapela, lub teatrzyk dla dzieci, stoja stoliki, siedza ludzie. I tak co pare krokow, prawie na kazdym wiekszym podworku cos sie dzialo, mimo, ze "glowne" obchody odbywaly sie na rynku. Na temat poziomu artystycznego wystepow nie bede sie wypowiadal. Wiecie, po kilku piwach w naslonecznionym miejscu wszystko sie podoba. Tallinskie knajpki to caly oddzielny rozdzial naszej wycieczki. Tanie jedzenie (jak sie placi rublami), bardzo ladny wystroj i nastroj. Zwykle mila obsluga. Pierwszy obiad zjedlismy w prawie ze gotyckiej piwnicy, za drugim razem trafilismy do renesansowego mieszkania: wielkie palenisko z okapem, kamienna podloga, po srodku kamienna kolumna, okno z malutkich szybek, stoly z litego drewna i wielkie ciezkie krzesla. Do najlepszej knajpy nie udalo sie nam dostac, poniewaz nie bylo wolnych stolikow, ale na pierwszy rzut oka wystroj wnetrza nie byl specjalny, w porownaniu z poprzednimi. W Tallinnie jest kilka sklepow z antykami, gdzie uwage nasza przykuly ikony w dosc duzym wyborze i przystepnych cenach. Na pytanie, czy mozna je wywozic, sprzedawca odpowiedzial, ze tak, ale na wszelki wypadek moze napisac nam zaswiadczenie, ze kosztowaly 400 rubli (20 koron), to nas celnicy puszcza, poniewaz towary do tej sumy nie podlegaja ocleniu. Nie sprawdzalismy, czy ten trick dziala. Wycieczka byla bardzo sympatyczna, ladna pogoda, tanie knajpy, na ulicach mnostwo ludzi. Mialem takie wrazenie, jakby to byl koniec jakiejs epoki. Taki nastroj jak u Witkiewicza - festyn przed koncem swiata. Tydzien pozniej przeczytalem, ze wymienili ruble na estonska korone i wszystkie ceny skoczyly w gore. Moze wlasnie w ten ostatni rublowy weekend wszyscy pozbywali sie pieniedzy, ktore i tak tracily wartosc? Jesli bedziecie mieli po drodze, to wpadnijcie do Tallinna. Naprawde warto. Wlodek Kaplan ________________________________________________________________________ Maciek Cieslak DOSTRZEZONE - ROZWAZONE ======================= (Echa wydarzen politycznych w Polsce 4.09-11.09) Koniec wakacji. Bezurlopowych i podwojnie goracych dla rzadu. Dla poslow - jak w szkole, byla przerwa wakacyjna. Dla Prezydenta - trudno powiedziec, chyba meczacych, skoro dopilnowal okazji i wyciagnal, mimo deszczu, goszczacego w Polsce Vaclawa Havela, na ryby... Rzad jest zapracowany - jak wyjasnil poslom wicepremier Laczkowski, przygotowuje wlasnie plik projektow ustaw (w tym o powszechnej prywaty- zacji). Niestety trzeba wierzyc wicepremierowi na slowo, bo jak do tej pory zadne z oczekiwanych projektow nie wplynely do Sejmu. Rzad, jak sam twierdzi, okrzepl - nie zmogly go letnie strajki i z na- dzieja patrzy w przyszlosc: "Licze na przetrwanie obecnego rzadu przez trzy lata do nastepnych wyborow parlamentarnych"(szef URM, Jan Rokita). Podstaw do optymizmu nie brakuje zwlaszcza, ze "rzad zgodnie z umowa koalicyjna wycofal sie z niektorych obszarow spornych i nie bedzie zajmowal stanowiska, np. w sprawie aborcji i wobec ustawy lustracyjnej". 3 wrzesnia ruszyl Sejm. Dzien wczesniej poslowie dostali do reki magnetyczne karty do gloso- wania i zostali przeszkoleni jak sie nimi poslugiwac. Zainstalowanie nowej super-maszyny do glosowania nie wzbudzilo entuzjazmu poslow. Odtad, tuz po glosowaniu bedzie mozna m.in dowiedziec sie kto jak glosowal. Oznacza to, ze gry partyjne, ciulanie glosow, beda utrudnione. Nie bedzie juz mozna potajemie glosowac za nieobecnego kolege, przycis- kajac guzik w pulpicie obok. Zaden posel rowniez nie odwazy sie, jak do tej pory, podniesc reki "za" - dla dziennikarzy i wyborcow, jednoczesnie naciskajac druga reka guzik "przeciw"... Z braku projektow rzadowych na pierwszy ogien poszly projekty lustra- cyjno-dekomunizacyjne. W ubiegla sobote dyskutowano szesc konkurencyj- nych projektow zgloszonych przez: Senat, PC, KLD, "S", ZChN i KPN. Poslowie znow wylozyli argumenty "za" i "przeciw". Korzystam dzis z nieoczekiwanej mozliwosci i proponuje - chyba po raz pierwszy w "Spojrzeniach" - fragmenty dyskusji sejmowej, wlasnie tej o dekomunizacji, bardzo aktualnej, oddajacej przy okazji atmosfere obrad parlamentu III RP. (Wiejska, sobota, 5.09.92) MACIEJ SREBRO (ZChN): Komunizm to nie jest szyld, to nie jest emblemat, to nie sa pewne hasla, ale to jest pewien system, to jest pewien uklad gospodarczo- polityczno-towarzyski, ktory w zasadzie sie nie skonczyl. (Oklaski) Stawiam teze, ze w duzej mierze niepowodzenie, czy zawod zwiazany z polskimi reformami () ma w trwaniu tego ukladu swoje zrodla. Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze obecnie mowienie o lustracji, o ustawie, ktora warunkowalaby pelnienie stanowisk publicznych w Polsce tak zostalo naglosnione, zeby przedstawic, ze jest to problem zastepczy, ze ten problem jest kolejnym momentem budowania falszywej swiadomosci. I zdaje sobie sprawe, ze takie wlasnie naglasnianie jest obecne w przewazajacej mierze w prasie lewicowej.(...) Sa rozne kategorie, sa rozne systemy, ktore definiuja odpowiedzial- nosc polityczna, odpowiedzialnosc publiczna, wreszcie odpowiedzialnosc za czyny. Kryterium, wedlug mnie, powinna stanowic zasada sprawiedliwos- ci w zyciu publicznym wlasnie. Stara zasada, sprawiedliwosc fundamentem krolestwa, fundamentem panstwa, jest zasada, ktora powinna obowiazywac zawsze bez wzgledu na to, jakie to panstwo bedzie. (Glos z sali: Milo- sierdzie!) Wlasnie, wlasnie, tak jak zasada milosci w zyciu osobistym, czyli dbanie o dobro drugiego czlowieka, tak zasada sprawiedliwosci w zyciu publicznym, czyli dbanie o dobro wspolne, powinna decydowac o roztrza- saniu tych kwestii. (...) PAWEL ABRAMSKI (KLD): Kongres Liberalno-Demokratyczny uwaza, ze lustracja, chociaz jest zlem, powinna sie odbyc, ale w oparciu o rzetelne dowody. Wyswietlenie prawdy w oparciu o dokumenty komunistycznych wladz bezpieczenstwa to jawny paradoks. () Przez ponad pol roku general Kiszczak i jego ludzie byli wylacznymi wlascicielami kartotek MSW. Liczac sie z tym, ze beda musieli je oddac w rece przeciwnikow politycznych, na pewno nie zostawili w spadku obecnym wladzom nic, czego by nie chcieli zostawic. ZBIGNIEW ROMASZEWSKI (NIEZ.,sprawozdawca projektu z ramienia Senatu): Wydaje sie, ze ustawa tego rodzaju, bedaca przedmiotem oczekiwan spolecznych, a moga na to wskazywac badanie OBOP-u wykazujace od 60 do 70 proc. respondentow opowiadajacych sie za przeprowadzeniem tego rodzaju ustawy, jest niewatpliwie niezbedna ze wzgledu na interes panstwa. Ze wzgledu na interes panstwa, jak rowniez poczucie sprawie- dliwosci spolecznej. Niezaleznie od tego, ustawa powinna dawac dosta- teczne gwarancje zachowania praw obywatelskich.() Usiluje sie insynuowac, ze chodzi tu o podstawowe organizacje partyj- ne. Nic podobnego, prosze panstwa. Mowimy tutaj o komitetach zakladowych w sensie art.70 statutu PZPR, posiadajacym uprawnienia do tworzenia organizacji oddzialowych. Jaka byla rola komitetow zakladowych, byc moze z perspektywy Warszawy nie jest to takie jasne, ale jest to jasne dla kazdego, kto pracowal w duzym zakladzie pracy Slaska, czy prowincji. ANDREJ WIELOWIEYSKI (UD): Podjeta rozmowe trzeba, niestety, doprowadzic do konca. Mimo zatem watpliwosci i z ciezkim sercem stwierdzam w imieniu KPUD, ze przedlozone przez KPN i przez KLD projekty powinny byc rozpatrzone przez komisje sejmowa. Projekty Senatu, ZChN, "S" i PC trzeba odrzucic. Nie ma dosta- tecznych powodow, aby na sposob bolszewicki wypaczac nasz ustroj i kompromitowac Sejm tymi projektami.(...) Jezeli ktos porzekroczyl prawo, nalezy go karac. Jezeli jest odpowie- dzialny jako byly dzialacz komunistyczny za krzywdy ludzkie i niszczace kraj decyzje prawne czy gospodarcze, czy jezeli wyslugiwal sie obcej wladzy, to powinno to byc ujawniane i brane pod uwage przy rozpatrywaniu kandydatow na stanowiska publiczne obsadzane w drodze mianowania czy wyborow. Czynione zlo lub powazne bledy i szkody nie moga byc zapomniane, ale nie moze to oznaczac zbiorowej odpowiedzalnosci pewnej kategorii lu- dzi tylko formalnie okreslonych. Sadze zreszta, ze czyms rownie groznym, jak na przyklad zagrozenie, ze dawny dzialacz komunistyczny znajdzie sie w jakims zarzadzie, sa przeciez liczne fakty ulegania nowych ludzi na roznych stanowiskach dawnej mentalnosci komunistycznej, czyli ideolo- gicznej agresywnosci i przewadze racji politycznych oraz kategorii ukladowo-personalnych nad argumentami kompetencyjnymi i sprawnoscia. JANUSZ PIECHOCINSKI (PSL): Sadze, ze jeszcze raz warto podziekowac strazakom, ze ugasili las. Ta czesc Polakow, ktora bedzie przesladowana, bedzie miala gdzie sie schowac. (...) Doswiadczenia z czerwcowej lustracji sklaniaja do zastanowienia, czy podejmujac probe naprawienia niewatpliwych krzywd z przeszlosci mozemy to osiagnac czyniac nastepne krzywdy.(...) Nie wszyscy interpretujemy tak jak posel Srebro przykazanie milosci. Panie posle, przykazanie milosci nie ogranicza sie tylko do zycia prywatnego, o czym pan raczyl powiedziec. Nie ogranicza sie tylko do zony i dzieci. (...) ANDRZEJ TADEUSZ MAZURKIEWICZ (KPN): (...) Wielu z nas zadaje sobie pytanie, dlaczego dopiero dzisiaj jest to mozliwe? Dlaczego nie nastapilo to wczesniej? Czy trzy lata temu nie zmarnowano olbrzymiej szansy? () Na te pytania KPN odpowiada - tak. Tak, trzy lata temu zmarnowano ogromna okazje, aby odsunac od wladzy ludzi, ktorzy sluzyli aparatowi zniewalania speleczenstwa. Dlaczego tak sie stalo? Na to pytanie niech odpowiedza ci, ktorzy zawierali z komunistami pakt przy Okraglym Stole. Niech odpowiedza ci, ktorzy pertraktowali z Jaruzelskim i Kiszczakiem w Magdalence. Sa na tej sali, niech odpowiedza. Niech odpowiedza ci, ktorzy wprowadzali zasade grubej kreski. Zabraklo wowczas odwagi czy wyobrazni politycznej? A moze jednego i drugiego? (...) PIOTR WOJCIK (RdR): Sposob rozwiazywania sprawy lustracji to dla nas, dla klubu RdR, swoisty test polskiej elity politycznej. Test na wiarygodnosc, test na to, czy reformy demokratyczne w Polsce nie zalamia sie i nie skompromi- tuja demokracji dlatego, ze elita polityczna nie potrafi zerwac z takim stanem spraw publicznych, ktory prowadzi do utrzymywania swoistego ukladu, ktory mozna byloby nazwac "Magdalenkowym porzadkiem". Ten porzadek obowiazuje teraz, ciagle. Strony tego kontraktu, stare elity postkomunistyczne i czesc bylej opozycji, czesto od kominizmu uzaleznionej i czesto przez system w duzym stopniu licencjonowanej, zafundowalo nam scenariusz tzw. ewolucyjnej transformacji. Scenariusz ten do tej pory prowadzi po prostu do wypro- dukowania quasi-demokratycznej mutacji PRL. Panstwa przejsciowego, slabego, w ktorym dawni wlasciciele Polski Ludowej i ich kontrahenci wspolnie tworzac swoista polityczno-gospodarcza oligarchie eksploatuja stan krysysu panstwa i gospodarki, dbajac glownie o utrzymanie zdobytych pozycji.(...) WLODZIMIERZ CIMOSZEWICZ (SLD): Nie wypominam inicjatorom wiekszosci rozpatrywanych ustaw tego, ze proponuja rozwiazania bedace drwina z wszelkich cywilizowanych zasad sprawiedliwosci, naruszajace prawo miedzynarodowe i ciagle jeszcze obowiazujaca konstytucje.(...) Nie wypominam nonszalanckiego gestu, z jakim przekrecaja klucz do bram polskiego piekla.(...) Przedstawiciel ZChN dajac kolejny przy- klad tego, jak niewiele wspolnego z logika ma fanatyzm w postrzeganiu historii, wywiodl teze, ze wszyscy okreslani przez to ugrupowanie jako komunisci, sa ex definitione zbrodniarzami, poniewaz w imie tej ideolo- gii dopuszczano sie w przeszlosci zbrodni. Przyjmujac ten sposob rozumowania doszlibysmy do rownie absurdalnego wniosku, ze to czlonkowie takich ugrupowan jak ZChN sa winni tego, ze w imie obrony wyznawanej przez nich doktryny miliony stracilo w przesz- losci zycie na stosach. (Glos z sali: Nie miliony. Liczyc trzeba sie nauczyc!) Tak, czasy sie zmieniaja. Oby jak najszybciej nastal w Polsce czas rozsadku.(...) SLAWOMIR SIWEK (PC): (...) Ustawy dekomunizacyjne to wreszcie otwarte i glosne powiedzenie narodowi, jaki teatr odgrywa sie w Polsce od Okraglego Stolu. To powie- dzenie, ze nie jest tak, jak z zewnatrz to wyglada. Ze nie jest prawda, ze "Solidarnosc" rzadzi. Ludzie "Solidarnosci" zajeli kilka eksponowanych stanowisk. Rzadzi dalej siec powiazan PZPR-owsko-SB-ckich. (Poruszenie na sali) Wladza przy Okraglym Stole oddana zastala czesci "Solidarnosci" na troche i w ajencje. I w tych miejscach, gdzie nie grozilo to utrata wplywow, pieniedzy i realnej wladzy przez ludzi dawnego rezimu, panie posle Cimoszewicz, i pan o tym wie. (Poruszenie na sali.) Tak to wyglada. I nie oszukujmy narodu, ze jest inaczej.(...) ALEKSANDER HALL (UD-FPD): Opowiadam sie przeciwko tym ustawom, pomimo tego, co dzisiaj powie- dzieli poslowie z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ktorzy z wielka bez- troska porownywali czasy terroru i mechanizmow terroru stosowanego przez system totalitarny z procedurami i niedoskonalosciami porzadku demokra- tycznego. Ale ta postawa, moim zdaniem, nie moze zmienic podstawowej zasady. Otoz wielu z nas decydujac sie na walke czy sprzeciw wobec sys- temu komunistycznego myslalo i marzylo o Polsce, ktora bedzie rzeczywis- cie stwarzala rowne prawa dla wszystkich. (fragmenty stenogramu, za GW 8.09.92) * * * Sejm zadecydowal, aby przeslac wszystkie szesc projektow do komisji. (159:148:3) Komisja sejmowa ma zrobic z nich jeden projekt. Wczesniej padl wniosek o odrzucenie wszystkich projektow (za glosowalo PSL, SLD, czesc UD, czesc KLD) ---------------------------------------------------------------------- Co jest w srodku projektow dekomunizacyjnych, skad ta goraczka, kto kogo sie boi i o co posadza - o tym wszystkim moge (krotko) napisac za tydzien, o ile Czytelnikow naprawde to ciekawi. Prosze o znak. (MC) _______________________________________________________________________ Jerzy Piekarczyk TEKSAS NAD SANEM ================ ["Przekroj", 14.06.1992] Western odkryto w Polsce ponownie z nastaniem politycznej odwilzy 1956 roku. Przez osiem poprzednich lat Ameryka kojarzyla sie ze stonka ziemniaczana i grubym kapitalista w cylindrze, ktory w zebach trzymal cygaro, a w reku - bombe atomowa. Bohatera westernu, samotnego jezdzca znikad, zastepowali przodujacy gornicy z radzieckiego Donbasu. Nic wiec dziwnego, ze gdy na polskie ekrany zaczeto powoli dopuszczac amerykanskie westerny, przed kinami ustawialy sie tlumy skazane wczesniej na przymusowa abstynencje. Western byl gatunkiem ideowo podejrzanym, gdyz jednostka walczyla tam o swoje prawa, nie doceniajac potegi kolektywu. Dlatego Wadim Berestowski decydujac sie na zrobienie pierwszego polskiego filmu w westernowej konwencji, przyznaje, ze realizujac "Rancho Texas" za pieniadze socjalistycznego panstwa, chcial zagrac ideologom na nosie. W listopadzie 1957 roku "P." zamiescil relacje Adama Tenety, ktory spotkal pierwszych polskich kowbojow. Plonelo ognisko, w zagrodach porykiwalo bydlo, krzyk sowy mieszal sie z wyciem wilkow i chociaz z kolta nikt nie strzelal, sceneria nie nasuwala skojarzen z "Jasnymi lanami" czy innymi filmowymi opowiesciami wygaslego socrealizmu. Mariusz Merski i Henryk Victorini byli studentami weterynarii, ktorzy na bieszczadzkim odludziu nad Sanem zajmowali sie wypasaniem bydla. Po raz pierwszy przyjechali tu trzy lata wczesniej, w maju, gdy poloniny zielenily sie mloda trawa. Kiedy wraz z grupa kolegow zglosili sie do PGR-u, ksiegowy tylko zapytal: Victorini to nazwisko czy pseudonim? Wowczas w Bieszczady, wyniszczone powojennymi walkami z "banderowcami", wyludnione i nieprzystepne, przyjezdzali roznego autoramentu przybysze, ktorzy nie zawsze mieli ochote mowic zbyt duzo o sobie. Ale nikt sie nie interesowal, skad przychodza, kim byli i z jakich powodow pragneli sie zaszyc w lesnej gluszy. Na sezonowym wypasaniu bydla mozna bylo dobrze zarobic. Dlatego zjawili sie tu rowniez Merski z Victorinim. Potem, urzeczeni przyroda, przyjezdzali kazdego roku. Z PGR-u dostali na poczatku dwa "sluzbowe" konie, stary namiot, surowice przeciwzmijowa i rade: radzcie sobie sami. Od stacji kolejowej, do ktorej dostarczono im liczace pol tysiaca krow stado, do miejsca wypasu bylo prawie 60 km bezdrozy. Do najblizszej osady mieli z Tworylnego kilkanascie kilometrow, w najblizszym sklepie oddalonym o 26 km dostac mozna bylo ledwo czerwone wino po 14 zl, ktorym zapijali sie na umor robotnicy budujacy zapore wodna w Myczkowcach. Las dostarczal grzybow i jagod, rzeka ryb, mleko i ser mieli zapewnione, z miesem nie bylo wiekszych problemow, bo dla mysliwego Bieszczady byly wowczas istnym rajem. Bydlo trzeba bylo upilnowac, napoic trzy razy dziennie w rzece, na noc zagonic do szop i zagrod i uwazac, aby wilki za blisko nie podchodzily, bo ze stada trzeba bylo sie rozliczyc, gdy jesienia przypedzali je do Ustrzyk. Gdy pozolkly trawy na poloninach, wracali na zime do miasta, odrabiali zaleglosci kulturalne, ale unikali kowbojskich filmow. Na ekranie zycie nominalnie podobne do tego, jakie prowadzili, wygladalo zupelnie iaczej niz w rzeczywistosci. W 1957 r. po przeczytaniu w prasie informacji o bieszczadzkich pionierach odwiedzil ich w Tworylnem Wadim Berestowski. Wedrowal po okolicy, rozmawial z ludzmi - zafascynowany Bieszczadami i przyroda. Mial z tego powstac film dokumentalny, tymczasem zrodzil sie pomysl scenariusza, ktory napisali wspolnie z Jozefem Henem. - Wszystko oparlem na autentycznych faktach, nie okreslajac miejsca akcji, ale nikt, kto wedrowal przez Bieszczady, nie mogl miec watpliwosci - mowi Berestowski. Uwazal, ze strzela w dziesiatke. Sensacja, milosc, przygoda, konne poscigi - to musialo chwycic. Westerny w kinach przyciagaly publicznosc, a tu wszystko rozgrywalo sie na gruncie rodzimym, nie gdzies tam, u podnoza Gor Skalistych. Komisja zatwierdzila scenariusz przekonana, ze temat zostanie potraktowany satyrycznie, ze sparodiuja konwencje westernu. Tymczasem oni zrobili film przygodowy na serio. Wjazd konno do knajpy, to nie byla scena sciagnieta z filmu amerykanskiego, tylko cos, czego wczesniej dokonal sam Victorini. Po premierze krytycy podejrzewali realizatorow o zmyslenia: skad niby w Polsce przemytnicy? Malo wiedzieli. Przemytnikow nie trzeba bylo szukac na granicy Teksasu. Cale stada owiec z towarem pod brzuchami przepedzano w Bieszczadach na strone slowacka. Potrzebne byly piekne dziewczyny. Zaangazowano wiec Wande Koczeska - byla liryczna blondynka, zupelnym przeciwienstwem pelnej temperamentu ciemnowlosej Teresy Izewskiej. W dodatku Koczeska pokazala sie na ekranie tak, jak ja Pan Bog stworzyl, co bylo odkryciem bez precedensu w owczesnej polskiej kinematografii. Glowny bohater tez musial byc zdolny nie tylko do zadan aktorskich. Liczyla sie sprawnosc fizyczna, a jazda konna nie byla jeszcze dla naszych gwiazdorow czyms zwyczajnym. Probowano z wieloma kandydatami, wybor padl na Bogusza Bilewskiego. Merski i Victorini wystepowali jako kaskaderzy, ale Bilewski, ktorego nawet kostium filmowy wzorowany byl na ubraniu Victoriniego, przejety rola, nie chcial korzystac z dublera. Krecono "Rancho Texas" w Tworylnem, w okolicach Rymanowa, pod Wroclawiem i w halach wroclawskiej wytworni. Praca nad filmem pozwolila rezyserowi poznac z bliska fikcje, jaka byla wielka akcja zagospodarowania Bieszczadow. Przyjezdzali gorale, kosili trawe, kontrolerzy sprawdzali ilosc, wyplacali pieniadze, kosiarze wyjezdzali - zostawaly stogi. - Kiedy przyjechalismy w Bieszczady - mowi Berestowski - zastalismy kilkadziesiat gnijacych stert siana, ktorym nikt sie nie interesowal. Podobnie bylo z wypasem bydla; przywozone koleja z pegeerow, przez kilka miesiecy karmione dobra trawa - przybieralo na wadze, potem kontrolerzy wazyli, spisywali, ale podczas powrotnej podrozy bydlo tracilo swa wage, na co nikt juz nie zwracal uwagi. Fragment tej rzeczywstosci ujrzeli tez widzowie "Rancho Texas". Krytyka zjechala film bez litosci - publicznosc glosowala "tak" nogami. Skomponowana przez Henryka Czyza ballada filmowa, spiewana przez Jerzego Michotka, przez dlugie lata byla przebojem. Rezyser przyznaje, ze "Rancho" nie bylo osiagnieciem artystycznym, ale tez ambicja jego nie bylo powalanie krytykow na kolana. Dla zespolu filmowego Antoniego Bohdziewicza byl to jednak najwiekszy sukces frekwencyjny. W lodzkim komitecie PZPR odzywaly sie glosy, ze Berestowski przeszczepia na polski grunt obce wzory, krytycy pisali o "amerykanizacji", ale w kosciolach polecano film "Rancho Texas" jako film dla mlodziezy wart obejrzenia. Zreszta mniej pryncypialnym towarzyszom z instancji tez sie podobal. "Bardzo dobrze, pieniadze tez sa potrzebne" - kiwali glowami aprobujaco. Wplywy finansowe, jakie uzyskiwal film, okazaly sie najmocniejszym argumentem. Film wszedl na ekrany w 1959 roku. W Tworylnem po ekipie pozostalo kilka barakow, w ktorych utworzono stacje turystyczna. Zima nie bylo tu zadnych warunkow do przetrwania. Pierwszy zrezygnowal Merski. Victorini tez sie zlamal. Zyczliwi doradzali, zeby wracal do ludzi, nie marnowal sie w bieszczadzkiej gluszy. Pojechal na Slask, zaczal pracowac w biurze. Nie mogl wytrzymac w miescie. - "Miasto nie bylo dla mnie, wiedzialem, ze wroce w Bieszczady" - mowi. Wrocil, ale zerwal z koczowniczym trybem zycia. Wydzierzawil dom w Sokolu, kilkanascie kilometrow od Soliny. Zaczal wszystko do nowa. Kosil laki, karczowal drzewa porastajace dno przyszlego zbiornika wodnego. Nie szukal latwych zarobkow i wygody. Wiedziano o tym. Kiedy zlozyl podanie o zakup ziemi, nie robiono mu trudnosci. Kiedy zbiornik zaczal napelniac sie woda, rozebral dom i przeniosl sie wyzej. Cale zycie pragnal mieszkac w dzikich gorach albo nad wielka woda. Mial teraz jedno i drugie. W 1975 roku Zbigniew Swiech, wowczas reporter TV, pojechal z ekipa nad "solinskie morze". Kapitan spacerowego stateczku, ktory codziennie w sezonie dobijal do brzegow Sokola, powiedzial mu o Victorinim. Powstal z tego reportaz telewizyjny i artykul dla "P.". Teraz znow odwiedzilem "pierwszego polskiego kowboja" - jak kiedys mowiono. "Rancho Texas" bylo tylko niewielkim epizodem w zyciu tego czlowieka, ktory przed laty dokonal wyboru, o jakim mysli wielu ludzi, choc brak im odwagi, aby podjac decyzje - i wytrwac. Ale o tym nie lubi mowic. _______________________________________________________________________ [Od red.dyz: Uprzedzajac oburzone glosy Czytelnikow proponujemy czytajac ponizszy tekst przymruzyc jedno (co najmniej) oko] Janusz Mika OSKARZENIA I KALUMNIE ===================== Wyzsze studia oglupiaja Uwaza sie powszechnie, ze wyzsze wyksztalcenie podnosi czlo- wieka intelektualnie dajac mu nie tylko wiedze, ale takze umiejet- nosc korzystania z tej wiedzy, co potocznie nazywa sie madroscia. Wciaz jednak trafiaja sie absolwenci wyzszych uczelni, o ktorych mozna bez zadnej przesady powiedziec, ze sa po prostu glupi. Pos- taramy sie udowodnic, iz nie ma w tym zadnego paradoksu, a poja- wianie sie glupcow z wyzszym wyksztalceniem jest zjawiskiem nie- uniknionym w kazdym spoleczenstwie. Wszyscy ludzie sa rowni, niestety jednak niektorzy sa row- niejsi, przynajmniej pod wzgledem intelektu, i ci oczywiscie mo- ga bez specjalnego uszczerbku ukonczyc wyzsze studia. Wyobrazmy sobie jednak mlodego czlowieka, ktory nie tylko z najwyzszym wysilkiem przebija sie przez program szkoly podstawowej, ale ktory, najczesciej pod naciskiem rodzicow, od poczatku swojej kariery uczniowskiej przygotowuje sie do wyzszych studiow. Uczy sie wiec pilnie i udaje mu sie wstapic do liceum ogolnoksztalcacego. Jego koledzy czytaja ksiazki, chodza do kina i teatru, flirtuja z kole- zankami na prywatkach i zabawach szkolnych, zajmuja sie sportem i interesuja muzyka mlodziezowa, a on tylko sie uczy, bo przeciez za pare lat jest egzamin na wyzsza uczelnie. Glowe ma przeladowana wie- dza, ale coraz mniej z tego wszystkiego rozumie. Egzamin zdaje pomysl- nie i przez nastepnych piec lat uczy sie zawziecie, stale pod groz- ba niezaliczenia roku, coraz ubozszy intelektualnie. Wreszcie kon- czy studia i podejmuje prace zawodowa, jeszcze jeden z tych, kto- rzy wiele wiedza, ale niewiele rozumieja. O ilez jego zycie wew- netrzne byloby bogatsze, gdyby nie stracil swych najlepszych lat na wkuwanie wiadomosci, z ktorymi i tak nie wie, co zrobic. Z mlodymi damami sytuacja jest podobna, choc moze troche gor- sza, gdyz glupota kobiet, jak wiemy z doswiadczenia, ma szczegolnie agresywny charakter. Mamy nadzieje, ze nasze wywody trafia przynajmniej do tych z naszych czytelnikow, ktorym nadmiar wiedzy nie przycmil zdrowego rozsadku i nie odebral poczucia humoru. JAM 15.6.1992 _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Jurek Krzystek 1992. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.123.30), directory: /pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia ____________________________koniec numeru 41___________________________