______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Sroda, 3.04.1996 ISSN 1067-4020 nr 129 _______________________________________________________________________ W numerze: Timothy Garton Ash - Churchill, Stalin i Polska Philip Taubman - Cien Stalina Jerzy Slawomir Mac - Obiekty z formaliny Jurek Karczmarczuk - Raz na surowo _______________________________________________________________________ The New York Review of Books, 11.06.1987, za posrednictwem Gazety Wyborczej -- Magazyn 17.11.1995 Timothy Garton Ash CHURCHILL, STALIN I POLSKA ========================== Czy i co Zachod powinien byl zrobic inaczej w latach II wojny swiatowej i wczesniej. Liste pytan "co by bylo, gdyby" nalezaloby zaczac od pytania: co by bylo, gdyby Zachod postapil inaczej w latach 1917-1919 lub gdyby wybral inne metody dzialania w latach 20? Czy zapobiegloby to pojawieniu sie i umocnieniu Hitlera i hitleryzmu lub Stalina i stalinizmu? Drugie, moze nawet bardziej istotne pytanie brzmialoby: co Zachod mogl zrobic, aby zapobiec niemiecko-radzieckiemu paktowi o nieagresji, ktory umozliwil Hitlerowi rozpoczecie wojny? "Zbiorowe bezpieczenstwo", jak to proponowala Rosja, zbrojny opor przeciwko remilitaryzacji Nadrenii, wczesniejsze zaangazowanie sie USA w obrone demokracji w Europie - to tylko niektore z wielu mniej lub bardziej realnych opcji, jakie trzeba tu rozwazyc. Trzecia seria waznych pytan "co by bylo, gdyby" dotyczy okresu po napasci niemieckiej na Zwiazek Radziecki (a takze w pewnym stopniu okresu bezposrednio ja poprzedzajacego). Hipotetyczne opcje obejmuja tutaj z jednej strony separatystyczny traktat pokojowy z Hitlerem (Pakt Ribbentrop-Simon [proniemiecki minister brytyjski]), a z drugiej - szybkie i pelne uznanie zadan radzieckich wobec krajow nadbaltyckich i wschodnich terenow Polski oraz zdecydowane dazenie do zwiazania sie sojuszem ze Zwiazkiem Radzieckim zarowno na czas wojny, jak i okresu powojennego (Pakt Molotow-Cripps [ambasador brytyjski w Moskwie]). W trzeciej serii pytan najwazniejsza "realna" opcja jest otwarcie drugiego frontu w Europie nie w 1944 r., lecz w 1943. Choc tak sie nie stalo, byla to opcja realna w tym sensie, ze amerykanscy i brytyjscy przywodcy poswiecili mnostwo czasu powaznemu jej rozwazaniu. Byla to opcja wazna, poniewaz fakt, iz <> zrealizowana, mial decydujace znaczenie dla skali, uzasadnienia oraz charakteru radzieckiego wyzwolenia/okupacji Europy Srodkowej i Wschodniej. Gdyby Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, skupiajac sie na tym jednym celu, skoncentrowaly absolutnie wszystkie swoje srodki na przygotowaniach do ladowania we Francji w 1943 r., gdyby zadni zolnierze ani zadne okrety desantowe nie zostaly wyslane w rejon Morza Srodziemnego z jednej, czy Pacyfiku z drugiej strony, gdyby ladowanie sie udalo, gdyby armie zachodnie posuwaly sie ku sercu Europy z rownie bezwzgledna konswekwencja, jak szla ze wschodu Armia Czerwona, gdyby zolnierze amerykanscy i radzieccy uscisneli sobie rece nie nad Laba, lecz nad Odra czy Wisla, a moze nawet nad Bugiem, wtedy rownowaga sil w Europie Srodkowej wygladalaby inaczej - i 100 milionow Europejczykow wiecej mogloby byc wolnych. Gdyby, gdyby, gdyby. Z wojskowego punktu widzenia - biorac pod uwage liczbe zolnierzy, okretow desantowych itp. - szanse inwazji we Francji w 1943 r. sa co najmniej watpliwe. Ale nawet gdyby ladowanie w 1943 r. powiodlo sie i armie zachodnie wywalczylyby sobie droge do serca Europy, trudno sobie wyobrazic (zwazywszy niezwykla walecznosc wojsk niemieckich), by sukces ten nie byl oplacony dodatkowymi ofiarami w ludziach: straty pod stronie brytyjskiej i amerykanskiej bylyby dwu, trzy, a nawet dziesieciokrotnie wieksze niz w rzeczywistosci. Byc moze daloby sie zakonczyc wojne wczesniej. Byc moze daloby sie ocalic zycie milionow ludzi. Zycie Zydow, Polakow, Rosjan. Ale bez watpienia zamiast nich musieliby oddac zycie Brytyjczycy i Amerykanie. Moze setki tysiecy zamiast milionow. Ktoz to moze wiedziec? Europa Srodkowa moglaby byc miejscem, gdzie nadal toczylaby sie historia Zydow i Polakow, Niemcow i Czechow zyjacych obok siebie w pokoju i wolnosci. Jednak Wielka Brytania stracilaby nie tylko cale imperium, ale moze takze, czego lekal sie Churchill, cale pokolenie - nastepne "stracone pokolenie", narod zostalby okaleczony, skrajnie wyczerpany, zlamany. Oczywiscie, lek ten byl tylko jednym z wielu powodow, dla ktorych drugi front w Europie nie zostal otwarty w 1943 roku. Niemniej faktem jest, ze Somma i Passchendaele drugiej wojny swiatowej to Stalingrad i Kursk. Losy wojny przeciwko Hitlerowi rozstrzygniete zostaly na froncie wschodnim. Juz znacznie wczesniej Stalin byl calkowicie zdecydowany poszerzyc granice Zwiazku Radzieckiego, siegajac po, jak lubil to nazywac, "linie Curzona". Tyle wlasnie otrzymal od Hitlera w sierpniu 1939 r. I tyle wlasnie z maniackim uporem zadal od Zachodu w lipcu 1941 r., nawet w chwili, gdy armie Hitlera nacieraly na Moskwe. Mozna w perspektywie historycznej ukazac, jak zamiary Stalina wobec Europy Srodkowo-Wschodniej przybieraja konkretny ksztalt (a apetyty rosna) miedzy D-day, ktorego nie bylo w 1943 r., a D-day, ktory nastapil w 1944 r., w miare jak staje sie jasne, ze Armia Czerwona po przelomie pod Stalingradem i Kurskiem zmierza poza linie paktu Ribbentrop-Molotow. Otwarcie drugiego frontu latem 1944 przyspiesza takze rozwoj wydarzen w Europie Srodkowo-Wschodniej, jakiemu - niewykluczone - moglo zapobiec otwarcie drugiego frontu latem 1943 roku. Teraz Stalin i Zwiazek Radziecki pra do przodu, zeby odebrac swoja nagrode... nagrode, ktora - jak mowia - slusznie im sie nalezy za poswiecenie zycia wielu milionow ludzi. Zreszta kto ich zatrzyma? Wokol tego wlasnie ostatniego okresu wojny koncentruja sie wielkie dyskusje o podziale Europy, o tym "co by bylo, gdyby". Przede wszystkim oczywiscie Jalta. Jalta jako na poly biblijny mit mieszkancow Europy Srodkowej i Wschodniej: na poczatku byla Jalta - trzech znuzonych starych poganskich bogow podzielilo swiat miedzy siebie - Stworzenie i Upadek zlaczyly sie w jedno. Jalta jako mit Brytyjczykow: to wszystko wina Amerykanow - naiwny i zramolaly Roosevelt oddal gre walkowerem - a my nic nie moglismy zrobic. Jalta jako mit Francuzow: to wszystko wina Anglosasow, gdby de Gaulle zostal zaproszony, wszystko wygladaloby inaczej. Jalta jako mit Amerykanow: w 1955 roku brytyjski dziennikarz James Cameron stwierdzil, ze "Waszyngton boryka sie z jakas nowa wojna krymska (... ) taksowkarz (... ) powiedzial mi, ze wie o Jalcie tylko, ze lezy gdzies w Polsce i ze to sprawka sprzedawczykow, a teraz tylko patrzec, jak powtorza ten numer". W nieco trzezwiejszych analizach zwraca sie uwage na "porozumienie procentowe" pomiedzy Churchillem a Stalinem z pazdziernika 1944 roku i na spotkanie Roosevelta, Churchilla i Stalina w Teheranie jesienia 1943 roku, poprzedzone spotkaniem ministrow spraw zagranicznych w Moskwie. Ale w rzeczywistosci o przyszlym ksztalcie Europy Srodkowo-Wschodniej zadecydowaly chyba konferencje, na ktorych kwestia przyszlosci Europy Srodkowo-Wschodniej wcale nie byla przedmiotem dyskusji: przede wszystkim anglo-amerykanskie konferencje strategiczne z lat 1941-1943. Mozna dowodzic, ze sprawa polska nie zostala przegrana w Jalcie, Moskwie czy Teheranie, lecz w Casablance, Londynie i Waszyngtonie. Kilku brytyjskich i amerykanskich strategow uswiadamialo sobie korzysci plynace z zajecia terenow w Europie Srodkowej przed Rosjanami. Nawiazal sie dziwaczny sojusz. Zamysly Stalina [dotyczace otwarcia drugiego frontu] z pasja wspieral general Sikorski, przywodca polskiego rzadu na uchodzstwie w Londynie. Z perspektywy czasu jego logika jest nie do odparcia. Tylko robiac to, czego chcial Stalin - czyli otwierajac drugi front w Europie Zachodniej w 1942-43 roku - zachodni alianci mogli przeszkodzic Stalinowi w zrobieniu tego, co chcial w Europie Wschodniej w 1944-1945 r. Ale Churchill i Roosevelt nie wiedzieli wowczas tego, co my wiemy teraz. Ryzyko niepowodzenia bylo duze. Prawie pewne byly takze straty w ludziach. Dobro mieszkancow Europy Srodkowej czy Wschodniej nigdy nie bylo priorytetem Brytyjczykow czy Amerykanow. Pozostawiajac "wyzwalanie" Europy Srodkowo-Wschodniej w rekach Armii Czerwonej, Zachod doprowadzil do sytuacji, w ktorej podzial Europy stal sie prawie pewny. Zwazywszy nature systemu radzieckiego pod rzadami Stalina oraz wojny prowadzonej przez Zwiazek Radziecki, zawsze istnialo prawdopodobienstwo, ze "wyzwalanie" to bedzie okropne, okrutne i dlugie. Jednak dowody, jakie mamy obecnie, nie wskazuja, by Churchill i Roosevelt w pelni to wowczas rozumieli. Co wiecej, podczas konferencji czasu wojny i korespondencji ze Stalinem nigdy nie powiedzieli mu jasno - nie mowiac juz o przedstawieniu jednolitego czy konsekwentnego stanowiska - na co liczyli, czego sie obawiali i co bylo do przyjecia dla Zachodu, a co nie. Trzeba zaczac od tego, ze Churchill po prostu nie rozumial systemu radzieckiego. Oczywiscie nigdy nie myslal, iz jest on liberalny czy ludzki. Jak napisal kiedys Isaiah Berlin, Churchill "zawsze patrzyl na Rosjan jak na bezksztaltna, na poly azjatycka mase, pozostajaca poza granicami europejskiej cywilizacji". W czasie wojny uzywal metafor ze swiata zwierzecego: Stalin i Rosja byli "niedzwiedziem" - byl to tradycyjny dziewietnastowieczny wizerunek Rosji w oczach Brytyjczykow. Wykazywal przy tym calkowity brak zrozumienia dla funkcjonowania tego typowo dwudziestowiecznego systemu i osobistej dominacji Stalina w ramach tego systemu. Nieustepliwosc Stalina Churchill czesto wyjasnial silna presja ze strony swego rzadu. W marcu 1943 roku napisal do Edena, ze "w Rosji istnieja dwie sily, z ktorymi trzeba sie liczyc: (a) sam Stalin, ktory osobiscie jest dla mnie bardzo serdeczny, (b) Stalin i jego doradcy, cos groznego, co za nim stoi". Nie byl w swojej blednej ocenie osamotniony. Wizerunek Stalina jako golebia miedzy jastrzebiami byl na Zachodzie popularny. Harry Trumann myslal, ze Stalin "mial na glowie biuro polityczne, tak jak on mial Kongres". Martin Kitchen zas, przedstawiajac doskonala probke niewiarygodnego wrecz metliku, jaki panowal w glowach doradcow brytyjskiego rzadu, cytuje raporty Wydzialu Badan Ministerstwa Spraw Zagranicznych (FORD), gdzie niekwestionowana gwiazda byl zdaniem Kitchena "mlody marksistowski historyk Christopher Hill, ktory zrecznie przerabial radziecka propagande na <>, bedace do zaakceptowania przez MSZ". (Zespol FORD dal wiare radzieckiej wersji sprawy Katynia, podpierajac sie jezuickim wywodem, ze "w niektorych istotnych kwestiach dowody radzieckie sa watpliwe. Fakt ten przemawia przeciw oskarzeniom, ze dowody zostaly po prostu spreparowane przez GPU"). Szczegolna slabostka Churchilla byla przesadna wiara w znaczenie jego osobistych kontaktow ze Stalinem. "Gdybym tylko mogl raz na tydzien zjesc kolacje ze Stalinem - powiedzial do przyjaciol - nie byloby zadnych klopotow. Swietnie sie dogadujemy". Zwazywszy niezrownana zdolnosc Churchilla do oczarowywania, nabierania i dopieszczania wiekszosci politycznych wspolpracownikow, rywali, czy nawet przeciwnikow, jego proznosc i zadufanie raczej nie zaskakuja. Ale jego magiczna rozdzka - jezyk - tracila swoja moc przez tlumaczenie na rosyjski. Wydaje sie, ze byl to jedyny wypadek, kiedy to on byl bardziej oczarowywany niz czarujacy. Aby rozumiec sie z Niedzwiedziem, Churchill mowil, jak mu sie wydawalo, jego jezykiem, to znaczy jezykiem przestarzalego, niemoralnego, cynicznego, a nawet brutalnego "realizmu". "B. mile rozmowy" w Moskwie w pazdzierniku 1944 roku, dokladnie w tydzien po zdlawienu powstania warszawskiego, Churchill zaczal od uwagi, ze "jesli chodzi o generala Bora, to zaopiekowali sie nim Niemcy". Dwoch przywodcow polskiego rzadu w Londynie "trzymal w samolocie" gotowym do lotu do Moskwy, gdyby zazadal tego Niedzwiedz. Nieco pozniej premier Churchill wyjal, jak to nazwal, "brzydki dokument"; byla to lista krajow balkanskich i procenty okreslajace stopien zainteresowania wielkich mocarstw tymi krajami. "Prozumienie procentowe" dawalo Rosji 90 procent w Rumunii, a Wielkiej Brytanii 90 procent w Grecji, po 50 procent w Jugoslawii i na Wegrzech, jesli zas chodzi o Bulgarie, 75 procent przypadalo Rosji, a 25 procent "pozostalym". Stalin zaaprobowal liste stawiajac ptaszek niebieskim olowkiem. Jednak twierdzenie, ze "porozumienie procentowe" doprowadzilo do podzialu Europy Wschodniej na strefy wplywow, jest falszywe, mylace i anachroniczne. Dla Churchilla byly to po prostu "ustalenia dotyczace Balkanow" (do ktorych dziwnym trafem zaliczono Wegry). Porozumienie nie obejmowalo Polski ani Czechoslowacji. Churchill dokonal wyraznego i naturalnego rozroznienia pomiedzy sprzymierzencami Wielkiej Brytanii, a bylymi sprzymierzencami Hitlera, ktorzy w jego odczuciu zasluzyli na swoj los. Z Polska jednak bylo inaczej. Ze sposobu, w jakim Churchill wypowiadal sie o Polakach w kilka dni po stlumieniu powstania warszawskiego, trudno sie dziwic, iz Stalin doszedl do wniosku, ze nawet szybkie przejecie wladzy w Polsce przy uzyciu terroru nie musi zniszczyc porozumienia. Czyz Churchill nie zapewnil go osobiscie, ze "nie jest sentymentalny"? Czyz nie dzialal bez konsultacji ze swoim gabinetem i parlamentem? Oczywiscie, Zachod bedzie pojekiwal. Oczywiscie, Churchill bedzie wyglaszal gniewne przemowienia w parlamencie. Coz, Stalin moze wyglaszac gniewne przemowienia do Rady Najwyzszej. Ale - jak powiedzial swoim polskim komunistom - "powazni politycy powinni ignorowac parlamentarna papke". Alez nie, nie powinni. W Teheranie i Moskwie Churchill przestawil Stalinowi falszywy obraz, nawet swoich <> pogladow, zeby nie wspomniec o pogladach, zasadach i wewnetrznych mechanizmach demokratycznego "Zachodu", z ktorymi Stalin bedzie mial do czynienia po roku 1945. Owszem, Polska i Czechoslowacja byly odleglymi krajami, o ktorych wiedzial niewiele. Ale w przeciwienstwie do Rosji kraje te przynajmniej znajdowaly sie w obszarze europejskiej cywilizacji. Wyobraznia i wspolczucie nie pozwalaly Churchillowi pozostac obojetnym wobec okrucienstw okupacji hitlerowskiej w Polsce, ogromu cierpien, jakich doswiadczyli Polacy i wobec bohaterstwa polskiego ruchu oporu. Wielka Brytania przystapila do wojny w obronie Polski. Churchill naprawde czul, ze wiaze go dlug honorowy. W 1943 roku byl juz przeswiadczony, iz Polacy powinni oddac ziemie na wschod od linii Curzona w zamian za suwerennosc i samorzadnosc. "Niepodleglosc - tak, integralnosc terytorialna - nie!", jak bez ogrodek powiedzial przywodcom polskim w Londynie na poczatku 1944 roku. Polska, myslal, powinna wylonic sie z wojny jako male lub sredniej wielkosci panstwo srodkowoeuropejskie, najlepiej tworzace jakas konfederacje z Czechoslowacja i Wegrami. Jednak na swym uszczuplonym terytorium, powinna byc "gospodarzem we wlasnym domu i rzadzic sie wedle wlasnej tradycji". Jednak najwazniejsze jest to, ze Churchill rzadko myslal o Polsce jako o <> czy w ogole o reszcie Europy Srodkowo-Wschodniej jako o regionie niezaleznym i samodzielnym. Ta czesc swiata pojawiala sie w jego myslach jako srodek - lub przeszkoda - na drodze do realizacji innych celow. Priorytetem Churchilla bylo wygrac wojne przeciwko Hitlerowi, chronic przy tym, w miare mozliwosci Wielka Brytanie, jej narodowa i imperialna potege, ktorej wewnetrzny rozpad widzial wyraznie, choc tak meznie temu zaprzeczal. Z jego bardzo tradycyjnego punktu widzenia wsrod priorytetowych interesow brytyjskich byl pancerz ochronny biegnacy od Grecji przez Turcje do Persji, oraz "rownowaga sil" na kontynencie. Dlatego, w odroznieniu od Roosevelta, nie ustawal w wysilkach na rzecz odbudowy silnej Francji, mimo czestych zadraznien z de Gaullem. Dla realizacji jego pierwszego wielkiego celu strategicznego najwazniejsze bylo, by Zwiazek Radziecki kontynuowal wojne cala swoja potega. W tej kwestii mial silne poczucie slabosci i powinnosci, zwlaszcza w 1943 roku w Teheranie, kiedy to drugi front nie byl jeszcze otwarty, a faworyzowana przez niego kampania wloska tak ugrzezla, ze Hitler mogl przerzucic kilka dywizji z powrotem na front wschodni. Jakis modus vivendi ze Zwiazkiem Radzieckim wydawal sie nie mniej wazny takze dla realizacji drugiego celu. Gdyby <> udalo sie osiagnac modus vivendi ze stalinowska Rosja, poniewaz okazalaby sie "nowymi Niemcami hitlerowskimi, tyle ze z odwrotna ideologia", jak napisal w lutym 1944 roku, wowczas trzeba by zrehabilitowac "surowo ukarane Niemcy", by mogly wspolnie z Francja utrzymac rownowage sil na kontynencie. Latwo zrozumiec, ze ta perspektywa nie odpowiadala Churchillowi. Z jego punktu widzenia potega wojskowa Francji miala byc odbudowana glownie po to, by "nie dac sie podniesc Niemcom". A poza tym, jak moglby wtedy bronic interesow brytyjskich przeciwko ekspansji Zwiazku Radzieckiego we wschodniej czesci basenu Morza Srodziemnego, na Bliskim i Dalekim Wschodzie? Perspektywa zbyt okropna, by sie nad nia zastanawiac. Polska byla najwieksza przeszkoda do osiagniecia jakiegos modus vivendi ze Zwiazkiem Radzieckim. Z punktu widzenia Churchilla musial byc mozliwy jakis kompromis, ktory pogodzilby interesy Polski i Zwiazku Radzieckiego. Majac skapa wiedze o tym regionie, kompletnie nie rozumiejac systemu radzieckiego, opierajac sie na chaotycznych i blednych informacjach i analizach Churchill ratowal sie poboznymi zyczeniami. Po czesci sam sie oszukiwal - az do Jalty, a takze tuz potem. Oba wielkie cele strategiczne wymagaly zdaniem Churchilla jak najscislejszej wspolpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Ale gdy Roosevelt zwierzal sie w Teheranie Stalinowi z problemow z uzyskiwaniem glosow mniejszosci narodowych, nie stwarzal wrazenia, aby Europa Wschodnia byla jego glowna troska. W rzeczy samej, wrecz podsunal Stalinowi pomysl plebiscytow, ktore uprawomocnily wladze radziecka w krajach nadbaltyckich. Takze w Jalcie mial inne priorytety: ONZ, wojne na Pacyfiku, szybkie i sprawne przeprowadzenie okupacji Niemiec, pozwalajace oddzialom amerykanskim wrocic do domu. Churchill - i to jest element prawdy w brytyjskiej mitologii Jalty - w slownej walce o Polske pozostal osamotniona ariergarda. Rezultatem byla gigantyczna fuszerka, zarowno w rozdziale komunikatu koncowego poswieconemu Polsce, jak i w pompatycznej Deklaracji o Wyzwolonej Europie. Po powrocie do Londynu powiedzial w Izbie Gmin: "nie znam innnego rzadu, ktory by dotrzymywal swoich zobowiazan, nawet ze szkoda dla siebie, solidniej, niz rzad Zwiazku Radzieckiego". ("Czulem, ze musze zadeklarowac moje przekonanie o wiarygodnosci Zwiazku Radzieckiego, majac nadzieje, ze w ten sposob doprowadze do jej powstania" - bronil sie we wspomnieniach). Przy drinku w palarni Izby Gmin wyglaszal ten sam poglad, co zainspirowalo Harolda Nicolsona do oswiadczenia z Izbie, ze Stalin jest "chyba najbardziej wiarygodnym czlowiekiem w Europie". A jednak Churchilla dreczyl gleboki niepokoj. "Nie mam najmniejszego zamiaru dac sie oszukac w sprawie Polski", powiedzial do Jocka Colville'a, "nawet gdybysmy mieli z tego powodu znalezc sie o wlos od wojny z Rosja". W miare jak naplywaly kolejne wiadomosci o masowych aresztowaniach i deportacjach, a Rosjanie odmawiali wprowadzenia w zycie nawet uzgodnionych wczesniej drobnych, a pozwalajacych na zachowanie twarzy kompromisow co do skladu "nowego" polskiego rzadu oraz reprezentacji dyplomatow zachodnich w Polsce, narastaly watpliwosci i gniew Churchilla, czul on tez, jak wokol niego narastaja watpliwosci i gniew parlamentu. 8 marca 1945 r. w dlugim telegramie do Roosevelta Churchill pisal o "likwidacjach i deportacjach [w Polsce](... ) oraz calej reszcie gry prowadzacej do ustanowienia totalitarnego rezimu (... ) Jezeli teraz nie podejmiemy odpowiednich zadan, wkrotce swiat uzna, ze ja i Pan, przez zlozenie naszych podpisow na porozumieniu krymskim, poswiadczylismy oszukanczy dokument". I rzeczywiscie, dokladnie to zrobili. Przypadek Polski, pisal dalej, jest "w stosunkach miedzy nami a Rosjanami testem na to, jakie znaczenie powinnno sie przypisac slowom jak Demokracja, Suwerennosc, Niepodleglosc, Rzad Przedstawicielski, wolne i nieskrepowane wybory". Ale jakim cudem Churchill i Roosevelt mogli kiedykolwiek wyobrazac sobie, ze Stalin przypisywal tym slowom podobne znaczenie? Teraz Churchill chcial w kwestii polskiej grac w otwarte karty. Roosevelt i Departament Stanu woleli podejscie bardziej umiarkowane (sugerujac niezbyt realistyczny pomysl "politycznego zawieszenia broni" w Polsce), ale w ciagu dwoch tygodni uzgodnili sformulowania identycznych demarche rzadow brytyjskiego i amerykanskiego. Pozniej, 29 kwietnia, Churchill wyslal jeden ze swych szlachetnych i pelnych rozmachu apeli osobistych do Stalina, zakonczony slowami: "Usilnie prosze, przyjacielu, niech Pan nie lekcewazy pojawiajacych sie obecnie rozbieznosci w sprawach, ktore moze Pan uznawac za malo dla nas znaczace, lecz ktore w wizji swiata anglojezycznych panstw demokratycznych maja wage symboli". Ale co zrobil sam Churchill w Teheranie i w Moskwie, aby przekonac Stalina, ze wlasnie taka wizje swiata maja anglojezyczne panstwa demokratyczne? "Parlamentarna paplanina", a nie powazna polityka. Dzieje stosunkow Churchilla ze Stalinem, Zwiazkiem Radzieckim, Europa Srodkowo-Wschodnia w latach 1943-45 sa burzliwe. Wazniejsze pytania "co by bylo, gdyby" odnosza sie, powtarzam, do wczesniejszego okresu. Jedno z najwaznieszjych dotyczy podstawowych anglo-amerykanskich decyzji strategicznych z lat 1941-43, na ktore Churchill mial wplyw jak nikt inny. Ksztaltowal te decyzje w okreslony sposob z powodow, ktore nie mialy nic wspolnego z jakakolwiek wizja miejsca Europy Srodkowo-Wschodniej na swiecie, ale mialy za to duzo wspolnego z wizja miejsca Wielkiej Brytanii i calego imperium. Po przelomie pod Kurskiem i bez otwarcia drugiego frontu az do 1944 roku bylo pewne, ze Zwiazek Radziecki bedzie dominowal na duzych obszarach Europy na zachod od linii "Ribbentrop-Molotow" czy "Curzona". Stwierdzenie, ze front wschodni stal sie zelazna kurtyna jest, oczywiscie, zbyt uproszczone. Ostateczna decyzja podzialu byla rezultatem decyzji politycznych, podejmowanych przez wszystkich trzech aliantow antyhitlerowskiej koalicji. Ale znow, zeby zrozumiec te decyzje, trzeba w pelni zdac sobie sprawe z ogromu roznic, w liczebnosci i rozmieszczeniu sil radzieckich i zachodnich, w takze tego, z o ile wieksza latwoscia dowodcy radzieccy mogli zadac, i zadali, od swoich zolnierzy znacznie wiekszych ofiar. Churchill, ktorego zasoby kurczyly sie, dazyl do swoich wielkich celow; sprawowanie kontroli nad Europa Srodkowo-Wschodnia zajmowalo wsrod nich dalekie miejsce. Stalin, ktorego zasoby sie powiekszyly, dazyl do swoich celow; sprawowanie kontroli nad Europa Srodkowo-Wschodnia plasowalo sie wsrod nich wysoko. Probujac odpowiedziec na dluga serie pomniejszych pytan "co by bylo gdyby", trzeba starac sie w kazdym wypadku byc fair wobec obu stron. Jezeli kwestionuje sie sposob, w jaki Churchill zalatwial sprawe polska, nalezy zadac pytanie, czy przywodcy polscy nie postapiliby madrzej przyjmujac na poczatku 1944 roku stanowisko Churchilla, na co nalegal: czyli ustapic w sprawie granic i z cala energia dzialac na rzecz jak najwiekszej suwerennosci i samorzadnosci na obszarze wyznaczonym nowymi granicami. Jednak nawet gdy uwzglednic wszelkie mozliwe okolicznosci lagodzace, wniosek jest jednoznaczny. Postepowanie Churchilla w stosunku do Stalina w kwestii Europy Wschodniej stanowi jeden z najslabszych i najnikczemniejszych rozdzialow w historii jego wielkiego zycia. Malo jest rzeczy bardziej przygnebiajacych niz slyszec, jak maz stanu z demokratycznego panstwa posluguje sie jezykiem brutalnego i cynicznego "realizmu", aby usprawiedliwic polityke, ktora nie jest nawet realistyczna. Przez dlugi, zbyt dlugi czas Churchill zamykal oczy na rzeczywistosc. Dzialo sie tak czesciowo dlatego, ze alternatywa byla zbyt straszna dla Wielkiej Brytanii i imperium, dla prowadzenia wojny i dla powojennego swiata, aby sie nad tym zastanawiac. Rozwazmy na przyklad dlugo- i krotkoterminowe implikacje wymordowania przez Sowietow polskich oficerow w Katyniu. Rozwazmy przez chwile, jaka jest natura rezimu, ktory wydal taki rozkaz, i co ten zaplanowany mord mowi o przyszlym stosunku tego rezimu do Polski. Nie! To zbyt okropne, by sie nad tym zastanawiac. Ukryjmy ich z powrotem gdzies pod sosnami. Oczywiscie nie sposob udowodnic, ze zachowanie i jezyk Churchilla osmielily Stalina do zrobienia czegos, czego by inaczej nie zrobil; albo ze przywodca radziecki postepowalby inaczej, gdyby Churchill mowil cos innego i zachowywal sie odmiennie. Jednak skromne dowody, jakimi dysponujemy, pozwalaja domniemywac, ze Churchillowskie "strefy wplywow" zachecily Stalina do naciskania na sowietyzacje Rumunii i Bulgarii, a widoczna obojetnosc Churchilla i jego gotowosc do zaakceptowania najmniejszych, pozwalajacych zachowac twarz kompromisow - do sowietyzacji Polski. W wiekszosci dyskusji politycznych poswieconych tym kwestiom Jalta byla traktowana jako najwazniejsza konferencja okresu wojny. Dyplomaci oraz historycy dyplomacji twierdza dla odmiany, ze Jalta jest najmniej wazna konferencja czasu wojny. W gruncie i jedno i drugie jest prawda. Byla to najmniej istotna konferencja, gdyz, jak zauwazyl to pozniej Charles Bohlen, "mapa Europy wygladalaby z grubsza tak samo, gdyby konferencja ta nigdy sie nie odbyla". Byla to jednak najwazniejsza konferencja, gdyz to wlasnie tutaj "Zachod" byl blizszy niz kiedykolwiek publicznego uscisniecia rak ze Zwiazkiem Radzieckim w ceremonii blogoslawienstwa dla podzialu Europy; skadinad nieuchronnego rezultatu sposobu prowadzenia wojny. Zachod nie popelnil zadnej zbrodni, ale wlasnie tutaj, jak nigdzie indziej, stal sie wspolwinny. Czyny Sowietow ranily, slowa Zachodu zniewazaly. I slowa mialy swoja wage. Narody "wyzwolonej" Europy Srodkowo-Wschodniej nie tylko mialy byc zmuszone do porzucenia nadziei na Demokracje, Suwerennosc, Niepodleglosc i Rzad Przedstawicielski, by zacytowac liste Churchilla. Nie, zgodnie z podnioslymi sformulowaniami Deklaracji o Wyzwolonej Europie, mialy byc zmuszone porzucic nadzieje na Demokracje w imie Demokracji, stracic Suwerennosc i Niepodleglosc w imie Suwerennosci i Niepodleglosci, patrzec na parodie Rzadu Przedstawicielskiego w imie Rzadu Przestawicielskiego. Sam Churchill w ciagu kilku tygodni po Jalcie zorientowal sie, ze jezyk "oszukanczego dokumentu" byl dla Zachodu bezuzyteczna bronia. W rzeczywistosci, co bez watpienia rozumial Stalin, byla to potezna bron dodana do radzieckiego arsenalu dzialan politycznych. Wlasnie dlatego Zwiazek Radziecki zawsze odwolywal sie do "Jalty", aby uprawomocnic swoje panowanie w Europie Srodkowo-Wschodniej. Mozna duzo, bardzo duzo powiedziec dla wyjasnienia, lub nawet usprawiedliwienia, roli Churchilla w tych ponurych wydarzeniach. Biorac pod uwage jego osobiste uwarunkowania, jego priorytety, problemy tracacego na znaczeniu mocarstwa znajdujacego sie pomiedzy dwoma rozjuszonymi supermocarstwami i straszne decyzje, do podejmowania ktorych zmusza przywodce panstwa demokratycznego wojna - w swietle tego wszystkiego zachowanie Churchilla jest zrozumiale, az nazbyt zrozumiale. Krytyke Churchilla najlepiej podsumowac dwoma cytatami z tego okresu. Pierwszy pochodzi od samego Churchilla, ktory kilka tygodni po Jalcie powiedzial: "Biedny Neville Chamberlain wierzyl, ze moze ufac Hitlerowi. Mylil sie. Ale mnie sie nie wydaje, bym sie mylil co do Stalina". Drugi cytat pochodzi od brytyjskiego dyplomaty Owena O'Malley'a, ktory swoj protest przeciwko brytyjskiej polityce nieprzyznawania, ze to Zwiazek Radziecki jest odpowiedzialny za mord w Katyniu, zakonczyl zdaniem z Headlama Morley'a: "To, co w sprawach miedzynarodowych jest nie do obrony z punktu widzenia moralnosci, w dluzszej perspektywie okazuje sie byc szkodliwe z punktu widzenia polityki". Wciaz daleko do tego, by prawda ta byla powszechnie uznawana. ________________________________________________________________________ The New York Times, 11.03.1996 Philip Taubman CIEN STALINA ============ Mimo iz Jozef Stalin umarl 43 lata temu, jego dlugi cien do dnia dzisiejszego kladzie sie na Rosji. W czasie, gdy Rosjanie przygotowuja sie do czerwcowych wyborow prezydenckich, wskrzeszona partia komunistyczna boryka sie z bolesna nadal sprawa Stalina i spuscizny po nim. Giennadij Zuganow, kandydat tej partii na prezydenta, wydaje sie obawiac wyraznego potepienia jednego z glownych architektow panstwa sowieckiego, a jednoczesnie i otwartej jego pochwaly. Inni komunisci otwarcie Stalina wielbia jako Wielkiego Wodza. Amerykanom trudno jest zrozumiec jak Rosjanie moga traktowac Stalina z respektem, a nawet uwielbieniem. Byl on jednym z najbardziej brutalnych dyktatorow w historii, przywodca, ktory przelal krew milionow wspolobywateli w dazeniu do modernizacji Rosji i zapewnienia ideologicznego posluszenstwa i osobistej lojalnosci partii komunistycznej. A jednak nieustajaca debata na temat Stalina, ostatnio opisana przez Michaela Spectera w NYT, odkrywa wazne a niepokojace prawdy o Rosji, ktore Ameryka i reszta swiata powinna sobie uswiadamiac w chwili, gdy Rosjanie beda wybierac swego prezydenta. Jedna z nich jest zraniona duma. Rozpad Zwiazku Sowieckiego przyniosl wprawdzie Rosji demokracje i wolny rynek, ale zredukowal ja tez do roli drugorzednego mocarstwa. Imperium zniklo, potezna niegdys armia jest w stanie rozkladu i miejsce Rosji w swiecie jest trudne do okreslenia. Stalin dal Rosji sile i dume. Koszt tego liczony w zyciach ludzkich byl niebywaly. Nie mniej niz 20 milionow ludzi zginelo w latach kolektywizacji i Wielkiej Czystki, ale wielu Rosjan uwaza te straty za konieczna cene zaplacona za industrializacje kraju i awansowanie Zwiazku Sowieckiego do rangi jednego z dwoch supermocarstw. Rosjanie ponadto uwazaja Stalinowi za zasluge przetrwanie kraju i zwyciestwo w II Wojnie Swiatowej. Na powierzchni dzisiejsza partia komunistyczna jest bardzo odlegla od tej z czasow Stalina. Zuganow i jego koledzy przyrzekaja Rosjanom koniec chaosu politycznego i zaprzestanie reformy gospodarczej, a wszystko to podlane sosem umiarkowanej socjaldemokracji. Ale tuz pod powierzchnia czai sie bardziej zlowroga oferta przywrocenia Rosji dawnej dumy i potegi. Odmowa jednoznaczengo potepienia Stalina nadaje tej intencji wagi. Debata nad Stalinem odslania takze konflikty trwajace jeszcze od poczatku prob okreslenia tego okresu historii Rosji. 40 lat po przemowieniu Chruszczowa na XX Zjezdzie KPZR i 10 lat po wznowieniu dyskusji nad zbrodniami Stalina przez Gorbaczowa, Rosjanie ciagle sa podzieleni czy ich historia XX wieku, poza wygrana w II Wojnie, jest chwalebna czy nie. Wyprzec sie Stalina to wyprzec sie wiekszej czesci historii wspolczesnej Rosji. Jakby okrutny nie byl Stalin i jakby Rosjanie nie cierpieli pod jego rzadami (a trudno znalezc rodzine, ktorej nie dotknalby terror) narod nie moze wyprzec sie swojej historii. Jesli ere Stalina spisze sie na straty, prawie nic nie pozostanie, co usprawieliwialoby poniesione poswiecenia i stracone zycia ludzkie. Mlode pokolenia Rosjan moga tym nie byc zainteresowane, ale dla generacji starszych, wsrod ktorych poparcie dla Zuganowa jest najsilniejsze, jest to bardzo wazny problem. Pewna znajoma mi Rosjanka powiadala, ze pomimo wszystkich rewelacji o brutalnosci Stalina, on i tak pozostanie dla niej bohaterem. Przeciez przeksztalcil Rosje z zacofanego kraju w potezne panstwo. Byla to wyrazna proba nadania sensu jej zyciu, calej jego nedzy. Miejsce Stalina w historii Rosji moze nie byc glownym nurtem kampanii wyborczej, ale z pewnoscia bedzie tuz pod jej powierzchnia. Borys Jelcyn juz teraz twierdzi, ze tylko wybranie jego na prezydenta moze zablokowac powrot do naduzyc komunistycznych. Zuganow z kolei w zreczny sposob gra na tesknotach wielu Rosjan do przywrocenia dumy i poczucia sily. Potrwa jeszcze wiele lat, zanim Rosja wyjdzie spod cienia Stalina. ________________________________________________________________________ Wprost, data uciekla Jerzy Slawomir Mac OBIEKTY Z FORMALINY =================== Potrzasneli Polska '95 *Krzysztof Baszniak* - teczkowy. Pierwszy minister - scislej: "wice" - potrafiacy zrobic uzytek z teczki, w ktorej go przyniesiono (z siedziby PSL do Ministerstwa Pracy). Pobil nia reportera usilujacego zrobic mu zdjecie. Tlumaczyl, ze chcial sie tylko zaslonic, bo ma taki odruch. Powodem odruchu byl list gonczy - prokuratura poszukiwala go w zwiazku z podejrzeniem o wlamanie do siedziby spolki i dzialanie na jej niekorzysc. Jest to rowniez pierwszy wiceminister, ktorego miejsca pobytu nie udalo sie ustalic. *Leszek Bubel* - numer jeden. Pierwszy na alfabetycznej liscie kandydatow na prezydenta RP i najbardziej z nich towarzyski. Glosowali nan ci, ktorych zna osobiscie i ktorym nie jest winien pieniedzy, a wiec ok. 4 tys. osob w calym kraju. Wygral rywalizacje o tytul <> "fioletowych kandydatow", dystansujac takich wybitnych mezow polityki, jak Piotrowicz od wkladek, Kozluk od szkoly, Lepper od chlosty, Pietrzak od kabaretu i Pawlak od komputerow, ktorzy - w co dzis trudno uwierzyc - naprawde ubiegali sie o najwyzszy urzad w panstwie. *Wojciech Cejrowski* - kowboj sodomita. Delegatke reprezentujaca Polske na konferencji demograficznej w Kairze chcial "popiescic tak, jak sie piesci krasule". W swoim telewizyjnym WC wypisuje na scianach typowe dla tego rodzaju miejsc teksty o narzadach plciowych, prezerwatywach, Zydach, zwierzetach itp. Twierdzi na przyklad, ze roznic miedzy chlopcem i dziewczynka nie nalezy uswiadamiac w szkole, prezerwatywy maja za duze otwory, opieka nad zwierzetami to przezytek, Zydzi i pedaly won, za to skinheadzi i kara smierci - OK. Lansuje nowy obyczaj powitalny - "tym, ktorzy bija mi brawo", mowic trzeba "szczesc Boze", a dziennikarzom <> - "szalom". *Krzysztof Glowczewski* - opiekun mlodziezy. Dyrektor schroniska dla nieletnich w Chojnicach, do ktorego przewieziono "wampira z Ochoty", majacego na koncie dwa morderstwa i jedenascie napadow na kobiety. Pomny przykazania "niech sie swieci", dyrektor pozwolil mu pierwszego maja pojsc na koncert, z ktorego ow "sie oddalil". Potem tlumaczyl, ze decyzja nie zezwalajaca mlodemu przestepcy na udzial w koncercie bylaby po prostu niepedagogiczna. *Zbigniew Grzonka* - zdrajca. Rektor Uniwersytetu Gdanskiego - zdemaskowany przez <> jako "czlonek ZChN" - ktory zdradzil tajemnice egzaminacyjnego konfesjonalu swej uczelni. Powazyl sie ujawnic, ze Aleksander Kwasniewski nie dosc, ze nie jest magistrem, to nie ma nawet absolutorium, gdyz zostal skreslony z listy studentow za brak zaliczen z paru przedmiotow. Wyrok gdanskiej SdRP orzeczony za te zdrade, brzmi: "nie moze kandydowac na stanowisko rektora w nastepnych wyborach". Przygotowywane jest pytanie do Trybunalu Konstytucyjnego, czy prezydent, ktory nadaje tytuly profesorskie, moze je rowniez odbierac. *Henryk Jankowski* - dekorator symbolista. Gdanski pralat zaslynal nowatorska scenografia wielkanocnego grobu Chrystusa, umajonego swastyka, czerwona gwiazda i rownie bliskimi sercu kazdego katolika skrotami: SS, NKWD, SB, PPR, PZPR i UW (nie: Uniwersytet Warszawski). Rusofil i filosemita; z milosci do tych nacji chcialby o wszystkich wiedziec, "czy sa z Moskwy, czy z Izraela". *Jerzy Jaskiernia* - pierwszy. Niegdys szef ZSMP, teraz - stroz praw. Zwrocil sie do Trybunalu Konstytucyjnego z prosba o wyjasnienie, czy formularz zeznania podatkowego, ktory wypelniali poslowie, nie byl zbyt trudny dla jego kolegi klubowego bez dyplomu. Porzadki przedswiateczne zaczal od wyrzucenia prokuratorow, uniemozliwiajacych mu realizacje wlasnej koncepcji urzedu, czyli takich, ktorzy pamietaja, czego maja strzec (praworzadnosci). Pierwszy prokurator generalny, ktorego wielu podsadnych chcialoby miec za obronce i pierwszy minister sprawiedliwosci oskarzony o oszczerstwo. *Krzysztof Kakolewski* - adwokat amator. Zawodowa palestre rzucil na kolana plomienna mowa obronna w obronie oskarzonego Przemyslawa W., ktory z powodu kombatanckiej przeszlosci ojca-prezydenta pala nienawiscia do wszystkich noszacych niebieski mundur, bez wzgledu na to, czy sluza w milicji, czy w policji. "Gdy dostal sie w ich rece, cala tlumiona rozpacz i nienawisc z dawnego okresu wybuchla. Gotow jestem uwierzyc, ze chcialby, jak krzyczal, by go zabili jak ks. Jerzego Popieluszke". Swe mowy obroncze ubiera skromnie w forme felietonow dla <>. *Szczepan Kosnik* - bramkarz (ale nie <>). Zapowiedzial, ze za brame "swego" klaszoru na Jasnej Gorze nie wpusci komunistow. Poznawac ich bedzie po sierpach i mlotach przemycanych za pazucha. W tym celu w jasnogorskiej bramie zostanie zainstalowana "bramka" do wykrywania metali. *Aleksander Kwasniewski* - wolny czlowiek. Niepohamowane pragnienie wolnosci nie pozwolilo mu ukonczyc studiow, uznac wspolnoty malzenskiej, zrozumiec tresc deklaracji majatkowej, zapamietac, jak przed chwila glosowal, odpowiedziec na pytanie Sadu Najwyzszego i stawic czola dziennikarzom, przed ktorymi uciekl po drabinie. Tuz po wygranych wyborach wybral wolnosc w cieplych krajach, zamiast dzielic z wyborcami niedole i chlody listopada. *Andrzej Milczanowski* - kupiec. Wedlug SLD, przeprowadzil transakcje roku, nabywajac "za pieniadze podatnikow" - jak podano ze zgroza - ciekawe papiery od emerytowanego generala KGB. Maja one swiadczyc o agenturalnych powiazaniach Jozefa Oleksego. Zakupu dokonal na Majorce w czasie, gdy przebywal tam prezydent elekt, dowodzac tym samym, ze ma lepsza niz on glowe do interesow. Tworczo zmienil formule "ostatni gasi swiatlo" na "ostatni gasi premiera". *Leszek Miller* - odkrywca. Odkryl i okreslil z einsteinowska prostota mechanizm bezrobocia, nad ktorego definicja od wieku biedza sie uczeni. "Bezrobocie maleje dzieki temu, ze ludzie podejmuja prace" - oglosil na podstawie wlasnych obserwacji. Dzieki podejmowaniu pracy bezrobocie w jego wyborczym mateczniku (Lodzi) maleje, jednak minister nie wykreslil tego miasta z listy rejonow zagrozonych bezrobociem. Kazda genialna teoria ma wszak to do siebie, ze praktyka za nia nie nadaza. *Andrzej Pastwa* - kwestor z kogutkiem. Opusciwszy przed terminem przytulna placowke penitencjarna, w ktorej zaprzyjaznil sie z bratem komendanta stolecznego policji, zaoferowal swe uslugi sztabowi wyborczemu Lecha Walesy. Wyposazony w wizytowke szefa Kancelarii Prezydenta RP i policyjne urzadzenie swietlno-naglasniajace (tzw. kogut z radiowozu), uzbieral blizej nie znana kwote, ktora przeznaczyl na blizej nie znane, <>, cele. Odpowiedzialny jest za zanik pamieci u wielu osob z otoczenia bylego prezydenta. *Ireneusz Sekula* - kolega elekta. Podejrzany przez prokurature o popelnienie kilku przestepstw najpierw pryncypialnie oglosil, ze chce stanac przed sadem, by sie oczyscic z zarzutow. Gdy prokurator wniosl o uchylenie jego imunitetu, rownie pryncypialnie poprosil poslow z SLD, by go nie wydali. "Nie moglem glosowac przeciw Irkowi, bo to moj kolega" - wyznal lider partii, dajac przyklad, za ktorym poszli inni. Zywy dowod, ze dyscyplina jest mocnym atutem SLD i zrodlem jego sukcesow wyborczych. *Jan Stanisz* - formalinista. Znany tez jako "kurator od plodow". W pracowni biologicznej liceum w Lancucie wykryl plod w formalinie i zlozyl doniesienie o przestepstwie naruszajacym przepisy ustawy antyaborcyjnej. Problem polega na tym, ze owa pomoc naukowa stoi tam od 50 lat. Przed odejsciem z posady polecil, by godnie pogrzebac znajdujace sie w szkolach preparaty lub szczatki ludzkie. Zapomnial, ze do pochowku potrzebny jest akt zgonu. Gdyby byl hierarcha Kosciola, zapewne nakazalby pochowac wszystkie relikwie - szczatki swietych. *Danuta Waniek* - osoba wierzaca. Na pytanie Sadu Najwyzszego, na jakiej podstawie kierowany przez nia sztab wpisal do dokumentow wyborczych informacje, ze kandydat SLD ma wyzsze wyksztalcenie, odpowiedziala: "Na podstawie glebokiego przekonania". "Mozna mu wierzyc, mozna nie wierzyc, jak wierzylam i nadal wierze" - wyznala publicznie. Mowi sie, ze ze wzgledu na tak gleboka wiare nowy prezydent zamierza powierzyc jej funkcje kapelana swej kancelarii. ________________________________________________________________________ Z cyklu: <> Jurek Karczmarczuk RAZ NA SUROWO ============= Motto kacika kulinarnego <> bedzie od dzis nastepujace: Ostryga tlusta Wpada mu w usta, Potem langusta, Potem chablis: Otwiera paszcze, Jezykiem mlaszcze, W brzuszek sie glaszcze I dalej ji. (Boy-Zelenski, <>) Niniejszy krociutki felieton jest przeznaczony dla tzw. normalnego czlowieka, ktorego <> odrozniam tutaj od zdemoralizowanego Szweda, czy Japonczyka oraz gatunkow pokrewnych, tj. osobnikow, dla ktorych jedzenie ryby, zwlaszcza ryby na surowo nie jest wydarzeniem odnotowywanym w kronikach. Dzisiejszy przepis nie dotyczy ani <>, ani rozmaitych sledzi na straszno, tylko glownie, ale nie tylko, lososia. Bierzemy swiezego sfiletowanego lososia. Jesli ktos musi i potrafi, filetuje go sam, nie jest to zajecie trudne. Nastepnie po prostu zasypuje sie taki plaster ryby gruba sola. Zostawiamy go w tej soli przez 24 godziny, moze byc dluzej, ale nie przesadzic. Juz po paru godzinach sol przeniknie przez rybe, ta "pusci sok" i bedzie lezala w nasyconej solance. Zesztywnieje okrutnie i zaczniemy sie zastanawiac co z nia zrobic, bo do jedzenia sie ewidentnie nie nadaje. I wtedy ja wyjmujemy z soli, lekko pluczemy i moczymy w mleku przez nastepne 24 godziny. Jesli damy mleka za malo, i ryba bedzie za slona, trzeba po prostu mleko zmienic. I to wszystko. Mozemy ja lekko oplukac, albo wytrzec, a nastepnie bardzo ostrym nozem skrawamy z filetu cienkie plasterki. Podczas solenia i odsalania dobrze jest naczynie z ryba - przykryte, bo pachnie, trzymac na wszelki wypadek w lodowce. (Dla nas i tak to jest koniecznosc zyciowa ze wzgledu na kota). Wynik jest po prostu znakomity! Nie jest to wedzony losos, ale jest to ewidentnie losos lososiowy. Mozna go zjesc znacznie wiecej niz wedzonego, bo jest delikatniejszy (no i o wiele tanszy... ). Mozna z niego zrobic fantastyczne przystawki, salatki, kanapeczki i w ogole co tylko chcecie. I natychmiast zaczniecie sie zastanawiac, czy podobna operacje da sie wykonac na innym gatunku ryby. Otoz tak, choc wynik nie musi byc az tak znakomity. Winna to byc ryba dosc tlusta, ktora nie zmaltretuje sie kompletnie pod wplywem soli, jak np. dorszowate. Osobiscie polecam halibuta. Halibut ma mniej wlasnego, charakterystycznego smaku, ale jesli sie go posypie koperkiem, to mozna zrobic pozytywne wrazenie nawet na co uprzejmiejszych Szwedach. Jesli przygotujemy jednoczesnie obie ryby, rozowa i biala, to mozemy dac upust naszym talentom artystycznym, i zadbac o wizualna strone stolu robiac patriotyczne, bialo-czerwone mozaiki. Najsmieszniejsze w tym przepisie jest dla mnie to, ze teoretycznie znalem go od trzydziestu paru lat i nie wierzylem, ze sie do czegos nadaje, dopoki znajomi nas nie poczestowali. I teraz stal sie jednym z naszych rodzinnych standardow kulinarnych. Kot tez go popiera. ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen":spojrz@k-vector.chem.washington.edu, oraz spojrz@info.unicaen.fr Serwery WWW: http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz, http://www.info.unicaen.fr/~spojrz Adresy redaktorow: krzystek@magnet.fsu.edu (Jurek Krzystek) karczma@info.unicaen.fr (Jurek Karczmarczuk) Stale wspolpracuje: bielewcz@io.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) Copyright (C) by Jurek Krzystek (1996). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja PostScriptowa "Spojrzen". _____________________________koniec numeru 129_________________________